Dodatkowo po pechowym defekcie w Walencji stracił pozycję wicelidera punktacji na rzecz kolegi z zespołu Felipe Massy. Gdyby nie awaria samochodu Brazylijczyka przed trzema tygodniami na Hungaroringu, to bilans obrońcy mistrzowskiego tytułu wyglądałby jeszcze gorzej.
Co się dzieje z małomównym Finem, który w zeszłym sezonie po fantastycznej jeździe w ostatnich wyścigach bezlitośnie wykorzystał błędy niedoświadczonego Hamiltona i odrobił 17 punktów straty? W tym roku Raikkonen, który zawsze zdawał się być nieco znudzony Formułą 1, jeszcze bardziej sprawia wrażenie człowieka, który na wyścigi przyjeżdża pod przymusem, niczym robotnik udający się co dzień rano do fabryki. O ile w poprzednich latach niemrawość kończyła się, gdy tylko Kimi wskakiwał do kokpitu, o tyle teraz mistrz zdaje się przesypiać większość weekendu Grand Prix.
Czasami budzi się w końcówce wyścigu – jak na Węgrzech, gdzie po ostatniej wizycie w boksie jechał szybciej, czasami gdzieś w środkowej fazie – tak jak w niedzielę w Walencji, kiedy nagle zaczął bardzo szybko odrabiać straty do Heikki Kovalainena. Jednak takie przebłyski formy to za mało, aby walczyć o zwycięstwa – rywalizacja zaczyna się już w sobotę podczas kwalifikacji, a start z dalszego pola od razu pozbawia zawodnika szans na wygraną.
Przespane starty, błędy w kwalifikacjach (nie wszystko da się wytłumaczyć słabszą formą samochodów Ferrari, bo Massa potrafi sobie radzić z rywalami z McLarena), wreszcie bezbarwna jazda w niektórych wyścigach – to wszystko sprawia, że fiński mistrz traci szansę na obronę tytułu. W dodatku w Walencji przytrafił mu się błąd przy wyjeździe ze stanowiska serwisowego. Raikkonen, który w Kanadzie ostro skomentował wybryk Hamiltona (Anglik staranował go wówczas na czerwonym świetle przy wyjeździe z pasa serwisowego), tym razem sam ruszył z boksu, zanim zapaliło się zielone światło.
Hamilton uciekł już na 13 punktów i jest wątpliwe, aby w końcówce sezonu powtórzył błędy z zeszłego roku. Tym razem Raikkonen nie może liczyć na wpadki kierowcy, który bardzo boleśnie przeżył utratę mistrzostwa. Fin nie dostanie w prezencie mistrzostwa świata – ani od Hamiltona, ani od Massy.