– Tył lata jak szalony – meldował Kubica w piątek przez radio swojemu inżynierowi Antonio Cuquerellemu. – Jesteśmy nigdzie, jeśli chodzi o przyczepność! Piątkowe sesje nie były udane dla Polaka. Kubica zmagał się ze źle ustawionym samochodem, był zaskoczony fatalnym prowadzeniem i brakiem stabilności, zwłaszcza tylnej osi.
Poszukiwania właściwych ustawień trwały praktycznie przez całą poranną sesję, bez powodzenia. Pod koniec treningu Cuquerella próbował ratować sytuację.
– Widać po czasach innych kierowców, że na miękkich oponach jeździ się dużo szybciej, a twarde nie działają dobrze w tych warunkach – przekonywał Polaka przez radio. – Tony, ale nie wszyscy jeżdżą na miękkich – odpowiadał Robert. – Możemy założyć miękkie i będzie lepiej, ale jeśli chodzi o przyczepność i balans, nic nie działa!
Tor Spa-Francorchamps jest wymagający, poza talentem i umiejętnościami trzeba mieć świetnie przygotowany samochód. Auto, które idealnie prowadzi się w szybkich łukach, pokonywanych przy prędkościach rzędu 250 km/godz. Kierowca niepewny swojego bolidu musi jechać ostrożniej i traci czas. – Boję się przycisnąć, bo samochód jest nieprzewidywalny – tak Kubica odpowiedział na pytanie inżyniera, czemu przednie hamulce są zimniejsze niż zwykle.
Lepiej miało być popołudniu, ale pogoda ukradła cenny czas. Po 30 minutach nad częścią toru najbardziej oddaloną od prostej startowej zaczęło kropić i zawodnicy zjechali do garaży.