Za złoty medal w Pekinie dostałem milion dolarów

Ilia Ilin dla „Rz”. Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów o rywalizacji z Szymonem Kołeckim i życiu w Kazachstanie

Aktualizacja: 16.10.2008 04:48 Publikacja: 15.10.2008 23:08

Za złoty medal w Pekinie dostałem milion dolarów

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski

[b]Rz: Wie pan, że w Polsce największą oglądalnością podczas igrzysk w Pekinie cieszyła się rywalizacja sztangistów w kategorii 94 kg? Prawie 5 milionów ludzi obejrzało pana pojedynek z Szymonem Kołeckim o złoty medal...[/b]

[b]Ilia Ilin:[/b] Miło to słyszeć, bo u nas było podobnie. W moim kraju podnoszenie ciężarów cieszy się ogromną popularnością. Bijemy na głowę piłkarzy, wygrywamy rywalizację z bokserami. Dwukrotnie wybierano mnie na najlepszego sportowca Kazachstanu, nieskromnie powiem, że teraz też mam szanse.

[b]Gdyby w Pekinie Kołecki podrzucił 228 kg, to on byłby mistrzem. O czym pan myślał, gdy Polak podchodził do sztangi?[/b]

Byłem spokojny, bo wiedziałem, że zrobiłem, co mogłem, i nie mam już żadnego wpływu na to, co się stanie. Myślałem więc mniej więcej tak: Jak podniesie, to dobrze, zasłuży na złoto, a ja będę miał srebrny medal. Jeśli mu się nie uda, będę mistrzem. Ale nie życzyłem mu źle, za bardzo go szanuję.

[b]Liczył pan na złoty medal?[/b]

Przygotowałem się do igrzysk bardzo solidnie, podnosiłem ciężary, które pozwalały mi wierzyć, że wygram. Dwukrotnie podrzuciłem 233 kg (więcej od rekordu świata – 232 kg – należącego do Kołeckiego), miałem nad głową 190 kg w rwaniu, ale sztanga poleciała za plecy.

[wyimek]Otrzymałem order państwowy „Za męstwo”, który daje mi prawo do dożywotniej emerytury[/wyimek]

To wynik o 2 kg lepszy od rekordu należącego do trzykrotnego mistrza olimpijskiego Greka Akakiosa Kakashvilisa. Czułem się bardzo mocny.

[b]Kogo się pan obawiał?[/b]

Tylko kontuzji, która mogła zniweczyć moją wielomiesięczną pracę. Wiedziałem, że groźni będą Kołecki, Azer Nizami Paszajew i dwaj Rosjanie.

[b]W Pekinie już po rwaniu chyba nie był pan tak pewny siebie. Z trzeciego boju pan zrezygnował, a kontuzja wyglądała na groźną...[/b]

Byłem przerażony. Popełniłem prosty błąd techniczny i niewiele brakowało do wyłamania stawu łokciowego. Na szczęście na strachu się skończyło. Lekarze złagodzili ból i mogłem przystąpić do walki o medal. Miałem świadomość, że Kołecki, który jest mistrzem podrzutu, zrobi wszystko, by mnie pokonać. Pozostali nie byli tak groźni. Gdy Gruzin Arsen Kasabijew kazał w trzecim podejściu założyć na sztangę 231 kg, tylko się uśmiechnąłem. Nie był w stanie tego podnieść.

[b]Jak witano pana w Kazachstanie?[/b]

Z honorami, po królewsku.

[b]A premie za złoto były wysokie?[/b]

Dostałem w sumie milion dolarów. Do tego dochodzi order państwowy „Za męstwo”, który daje mi prawo do dożywotniej emerytury.

[b]Co pan zrobi z tymi pieniędzmi?[/b]

Zakładam szkoły imienia Ilii Ilina, gdzie będziemy uczyć młodych ludzi podnoszenia ciężarów. Mam też wiele innych pomysłów, których nie chcę teraz zdradzać. Powiem tylko, że marzy mi się mała kafejka, w której spotykać się będą nie tylko ludzie sportu.

[b]Ma pan dopiero 20 lat i już tyle sukcesów na koncie. Nie znudziło się panu wygrywać?[/b]

Chcę dźwigać jeszcze wiele lat. W przyszłym sezonie zamierzam pobić rekord Kołeckiego, później rozprawię się z rekordem w rwaniu.

[b]Kiedy pierwszy raz poszedł pan na trening?[/b]

Dzięki bratu, gdy miałem sześć lat. Dwa lata później rozpocząłem zajęcia ze sztangą.

[b]Inne sporty nie wchodziły w grę?[/b]

Trenerzy, z którymi pracowałem, twierdzili, że byłbym równie dobrym zapaśnikiem czy bokserem, ale nie sprawdzałem, czy mają rację. Ciężary pochłonęły mnie całkowicie.

[b]Ciężko pan trenuje?[/b]

Do igrzysk w Pekinie przygotowywałem się tak intensywnie jak nigdy wcześniej. Osiem miesięcy nie wychodziłem z sali. Trenowałem osiem godzin dziennie. Spałem, jadłem i dźwigałem ciężary. Nic więcej, ale warto było.

[b]Po wykryciu nowego rodzaju dopingu Międzynarodowa Agencja Antydopingowa (WADA) postanowiła ponownie przebadać 5 tysięcy próbek pobranych na igrzyskach w Pekinie. Nie obawia się pan skutków tej decyzji?[/b]

Byłem badany w życiu już tyle razy, że przestałem na to zwracać uwagę. Podczas igrzysk też budzono mnie wczesnym rankiem, by pobrać krew. Niczego nie znaleziono. Te badania, o których pan mówi, dotyczą erytropoetyny, a EPO z ciężarami nie ma nic wspólnego.

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont