[b]Rz: Wie pan, że w Polsce największą oglądalnością podczas igrzysk w Pekinie cieszyła się rywalizacja sztangistów w kategorii 94 kg? Prawie 5 milionów ludzi obejrzało pana pojedynek z Szymonem Kołeckim o złoty medal...[/b]
[b]Ilia Ilin:[/b] Miło to słyszeć, bo u nas było podobnie. W moim kraju podnoszenie ciężarów cieszy się ogromną popularnością. Bijemy na głowę piłkarzy, wygrywamy rywalizację z bokserami. Dwukrotnie wybierano mnie na najlepszego sportowca Kazachstanu, nieskromnie powiem, że teraz też mam szanse.
[b]Gdyby w Pekinie Kołecki podrzucił 228 kg, to on byłby mistrzem. O czym pan myślał, gdy Polak podchodził do sztangi?[/b]
Byłem spokojny, bo wiedziałem, że zrobiłem, co mogłem, i nie mam już żadnego wpływu na to, co się stanie. Myślałem więc mniej więcej tak: Jak podniesie, to dobrze, zasłuży na złoto, a ja będę miał srebrny medal. Jeśli mu się nie uda, będę mistrzem. Ale nie życzyłem mu źle, za bardzo go szanuję.
[b]Liczył pan na złoty medal?[/b]