Rok, w którym świat uciekł polskim pływakom, nie skończył się źle. Oprócz Babuchowskiego, który poprawił rekord samego Pawła Korzeniowskiego i został zwycięzcą zawodów w przeliczeniu na punkty, w Warszawie wyróżnił się także Konrad Czerniak, najszybszy m.in. na 100 m kraulem. Jego wynik 47,80 jest tylko o 0,05 s gorszy od rekordu kraju Bartosza Kizierowskiego sprzed dziewięciu lat. Wśród kobiet w Grand Prix zwyciężyła Aleksandra Urbańczyk.

Do startów powrócił Paweł Korzeniowski, który usiłuje zmienić technikę pływania motylkiem, lecz nie był jeszcze przygotowany na poważne ściganie. Trener reprezentacji Paweł Słomiński powiedział „Rz”, że najlepszy z polskich pływaków ma nowe pomysły na trening, które jednak musi połączyć z wiedzą szkoleniowca i własną konsekwencją.

– Rozumiem, że tak zasłużeni sportowcy jak Korzeniowski i Otylia Jędrzejczak mogą mieć swoje zdanie, ale oczekuję na porozumienie w kwestii tych nowości. Oczywiście czas pokaże, czy to rzeczywiście dobra droga, by dogonić Michaela Phelpsa. Mam także nadzieję, że osiągnięcia Babuchowskiego będą dla Pawła dodatkową mobilizacją – mówił trener.

– Świat ucieka, ale zawody w Warszawie dały nam odrobinę optymizmu. Sprawdza się pomysł, by sprinterzy ćwiczyli w Hiszpanii pod okiem Bartosza Kizierowskiego. Nie kryję, że nie czuliśmy się wielkimi specjalistami w tej dziedzinie i powstanie specjalistycznej grupy w Madrycie ma dla nas sens. Przyszłość polskiego pływania zależy także od decyzji, jakie w kwestii wykorzystania nowych technologii podejmie Międzynarodowa Federacja Pływacka. Na razie dochodzi do absurdów, takich jak starty w piankach triatlonowych albo w trzech kostiumach naraz. Decyzje w tej sprawie powinny zapaść w lutym w Lozannie – powiedział „Rz” Słomiński.

W przyszłym roku najważniejszą imprezą pływacką będą mistrzostwa świata w Rzymie (26.07 – 2.08).