Plany zespołu zostały zatem zrealizowane – była wygrana, w czołówce liczyły się już nie tylko Ferrari i McLaren, ale także BMW Sauber. I wtedy team Mario Theissena dostał zadyszki. Podjęto kilka błędnych decyzji dotyczących ulepszeń w samochodzie i w końcówce sezonu polski kierowca musiał walczyć o wejście do czołowej dziesiątki w kwalifikacjach, co zresztą nie zawsze kończyło się powodzeniem.

Na walkę o mistrzowskie tytuły z Ferrari i McLarenem zespół wydawał się jeszcze zbyt słaby i w związku z tym rozpoczęto intensywne prace nad tegorocznym samochodem. Wszyscy wiedzieli, że szykowane są duże zmiany w budowie wyścigówek, i każdy dodatkowy dzień był na wagę złota. Szef zespołu Ferrari przyznał ostatnio, że zaangażowanie w walkę do samego końca w sezonie 2008 kosztowało wiele cennego czasu i dlatego czerwone samochody odstają teraz od rywali. Podobnie było zapewne w McLarenie. W przypadku BMW Sauber wybrana strategia tylko częściowo się sprawdziła. Biało-granatowe samochody jak na razie spisują się lepiej niż bolidy Ferrari i McLarena, ale co z tego, skoro daleko w przodzie są bezkonkurencyjne auta Brawna, a tuż za nimi Toyoty, Williamsa i Red Bulla. Zespół z Monachium i Hinwil, który rok temu mógł z Robertem Kubicą walczyć o mistrzostwo świata, teraz jest co najwyżej piątą siłą w Formule 1. Po sezonie 2008 Polak miał nadzieję, że nie będzie musiał długo żałować przegranego jednym punktem miejsca w czołowej trójce mistrzostw świata, bo będą kolejne okazje. Oby – mimo nieudanego początku tegorocznej rywalizacji – tak właśnie się stało.

W Formule 1 splot przeróżnych okoliczności może wykreować cudownego mistrza jednego sezonu, który zdobywa tytuł dzięki wyjątkowej formie swojego samochodu. Tak było w 1996 r. z Damonem Hillem i z Jensonem Buttonem w 2004 r. Anglik, jeżdżący wówczas w zespole British American Racing, nie został wprawdzie mistrzem świata, ale dziesięć razy stanął na podium i przegrał tylko z rewelacyjnym Michaelem Schumacherem oraz ówczesnym partnerem Niemca z Ferrari Rubensem Barrichello.

Wydawało się, że w kolejnym sezonie Button będzie walczył o tytuł, lecz nadeszły cztery chude lata, podczas których ani razu nie ukończył mistrzostw w pierwszej piątce. Teraz znów jest faworytem. Oby Kubica nie wypadł z czołówki na tak długo.