[b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/04/20/bobo-enigmatic/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Wojciechowski zaprzecza, ale nie wyklucza, że co się odwlecze, to nie uciecze. Właściciel płaci i wymaga. W sobotę Wojciechowski opuścił trybuny dziesięć minut przed końcem nieudanego meczu z Lechią. Kiedy zachował się tak samo podczas jeszcze słabszego meczu z ŁKS, był to sygnał dla ówczesnego trenera Jacka Zielińskiego, że musi się pakować. Sytuacja może się powtórzyć. Bogusław Kaczmarek, spytany przez nas, jaka jest prawda, odpowiedział w swoim stylu, że prawda jest w Moskwie.
Ewentualne zwolnienie Kaczmarka dotyczyłoby trenera zatrudnionego przed miesiącem, który w tym czasie nie przegrał żadnego z czterech meczów ligowych i awansował do półfinału rozgrywek o Puchar Polski. Z jednej strony może to świadczyć o ambicjach właściciela, z drugiej – o jego braku zrozumienia reguł pracy z drużyną.
Zmienia się futbol, ale nie uległa zmianie zasada, zgodnie z którą trenera można ocenić najwcześniej po dwóch latach pracy z drużyną. Franciszek Smuda jest w Lechu od prawie trzech. Pozostali trenerzy w ekstraklasie pracują krócej.
Kto dziś wytrzymuje dwa lata? Presja kibiców i prasy bywa tak silna, że na całym świecie właściciele klubów pozbywają się trenerów, których wcześniej zatrudniali, wierząc w ich wielkość. Wystarczy kilka nieudanych meczów, żeby tę opinię zmienić.