Robert Kubica po kolizji z kolegą z zespołu Nickiem Heidfeldem w pierwszym zakręcie, na trzecim okrążeniu zjechał do boksu, gdzie mechanicy wymienili w jego samochodzie przedni spojler. Podobnie było w przypadku Heidfelda, który zjechał na kolejnym okrążeniu. Bratobójczy pojedynek zniweczył strategię BMW Sauber. Obaj jego kierowcy jechali bolidami zatankowanymi ogromną ilością paliwa i tylko raz mieli znaleźć się w boksach swojego teamu.
- Obecnie nasze tempo jest bardzo słabe, więc jeśli przytrafia mi się jeszcze nieplanowany pit stop, jest po wszystkim - mówi Kubica.
[srodtytul]W kleszczach Heidfelda i Kovalainena[/srodtytul]
- W pierwszym zakręcie znalazłem się pomiędzy Nickiem Heidfeldem i Heikkim Kovalainen. Nick przyciął do lewej i uszkodził mi przednie skrzydło. W trakcie pierwszego okrążenia mieliśmy kłopoty komunikacyjne, miałem uszkodzone przednie skrzydło, ale pojawiłem się w boksie dopiero po drugim kółku - tłumaczył Polak po wyścigu.
Po przymusowym pit stopie Polak wrócił na tor na 18. pozycję. Na 22 okrążenia przed metą został zdublowany przez prowadzącego w wyścigu Jensona Buttona (Brawn GP). Wyścig zakończył na dziewiętnastym miejscu. Za nim był tylko jego kolega z teamu. Walka tym samochodem okazała się niemożliwa. Obaj kierowcy BMW jechali dość wolnym tempem i praktycznie nie podejmowali wyprzedzań (jedna z prób Kubicy zakończyła się uślizgiem). Pozostaje nadzieja na zmiany w aerodynamice, które z zespół z Hinwil zapowiada na pierwszy europejski wyścig w Barcelonie.