Justyna Kowalczyk na nartorolkach

Mistrzyni świata i właścicielka Kryształowej Kuli wraca do rywalizacji. Na razie w letniej wersji biegów narciarskich 15 sierpnia w Estonii

Aktualizacja: 06.08.2009 22:37 Publikacja: 06.08.2009 21:11

Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Polska mistrzyni treningi zaczęła trzy miesiące temu. Zgrupowanie w Estonii, na które dziś wyrusza, jest już czwartym tego lata. Ale innym od reszty, bo wreszcie będzie okazja do sprawdzenia się w walce z rywalkami.

– Dopiero po tych zawodach będę mogła powiedzieć coś o swojej formie – tłumaczy Kowalczyk. – Na obozach zrobiliśmy wszystko, co zakładaliśmy, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jak szybko potrafię biegać. Po zawodach w Otepaeae będę wiedziała więcej, a jak silna jestem naprawdę, okaże się dopiero po pierwszych biegach w Tour de Ski.

O igrzyskach w Vancouver, najważniejszym celu tego sezonu, polska narciarka też mówi na razie bardzo oględnie.

– Mam do wyboru aż cztery dystanse, ale o złoto będzie bardzo, bardzo ciężko. Sukcesem będzie każdy dobry bieg – tłumaczy Kowalczyk, która wczoraj we Wrocławiu odebrała kolejną nagrodę za sukcesy w ostatnim sezonie: czarnego terenowego dodge’a od jednego ze sponsorów. – Na drodze nie jestem chojrakiem, ale potrafię jeździć szybko. A w samochodach spędzam więcej czasu niż w domu. O planach na igrzyska chętniej mówi prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.

– Justyna jest naszą najpewniejszą kandydatką do medalu, i to na trzech dystansach. Sezon skończyła z takimi wynikami i z taką formą, że przed nadchodzącą zimą jest na najlepszej pozycji. Jest zmotywowana i pewna siebie. No i wchodzi w najlepszy okres dla wytrzymałościowca.

Kowalczyk przyznaje, że boi się klątwy, która mówi, iż mistrzyni świata nie wygrywa następnych igrzysk. – Ale robię wszystko, żeby ją przełamać.

Motywacji, jak zapewnia, jej nie zabraknie.

– Co się wywalczyło przedwczoraj, jest nieważne. Marzenia o złocie olimpijskim są, one napędzają mnie do ciężkiej pracy – mówi brązowa medalistka igrzysk w Turynie.

W kwietniu polska biegaczka pisała pracę magisterską na katowickiej AWF, a w polanickich sanatoriach leczyła kręgosłup i stawy kolanowe. Potem zaczęła budowanie formy.

Lipiec i sierpień to najcięższe miesiące treningów. W zimie już tylko podtrzymuje się formę wypracowaną w lecie. Przed Polką jeszcze w sumie 12 tygodni katorgi w Estonii, Wałczu, St. Moritz i na Dachsteinie. Testy medyczne, które przeszła w ubiegłym tygodniu, wypadły dobrze. Ale Kowalczyk pracuje również nad przygotowaniem psychicznym. – Nie chcę się spalić, tego się trochę obawiam.

Pierwsze zawody Pucharu Świata 21 listopada w norweskim Beitostoelen. Nowy, przygotowany na ten sezon, biało-czerwony kombinezon już czeka.

[i]Jarosław Kałucki z Wrocławia[/i]

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce