Po podpisaniu kontraktu Robert Kubica przypomniał wydarzenia z grudnia 2005 r. – Czuję specjalną więź z Renault, mistrzostwo World Series by Renault dało mi szansę na testy z zespołem F1 w Barcelonie, a to doprowadziło do mojego debiutu w Formule 1. Chociaż inżynierowie Renault byli wówczas pod wrażeniem dojrzałej i szybkiej jazdy debiutanta, Kubicę sprzed nosa sprzątnął im BMW Sauber.
Ale Renault nie traciło Polaka z oczu. – Od jego debiutu w sezonie 2006 bacznie mu się przyglądaliśmy – powiedział wczoraj szef ekipy Bob Bell. – Kubica to ogromny naturalny talent, co udowodnił na torze. To wspaniałe, że mogliśmy posadzić go w jednym z naszych samochodów.
W bitwie o Kubicę brały udział jeszcze przynajmniej dwa zespoły, Toyota i Williams.
Decyzja należała do kierowcy oraz jego menedżera Daniele Morellego – wybrano Renault. – Przejęcie fotela po byłym mistrzu świata pomoże Robertowi stać się kierowcą, który jest postrzegany jako kandydat do tytułu – powiedział „Rz” Morelli. – To fundamentalny powód. Ponadto w minionej dekadzie jedynie trzy ekipy zdobywały mistrzostwo świata i jedną z nich jest właśnie Renault. Za zespołem stoi potężny koncern motoryzacyjny z długą historią w sporcie.
Jednak ostatnio Renault kojarzy się raczej z aferą związaną z ustawieniem wyników zeszłorocznego Grand Prix Singapuru i właśnie dlatego ekipie zależy na powrocie do lat świetności – sezonów 2005 i 2006, kiedy zdobyła w Formule 1 wszystko, co było do zdobycia. – Gdyby chcieli odejść z Formuły 1, to mogli to zrobić po aferze singapurskiej – uspokaja Morelli tych, którzy wątpią w przyszłość Renault w mistrzostwach świata. – Skoro pozostali, to z pewnością chcą walczyć o jak najlepsze wyniki. W przeciwnym razie nie zatrudnialiby takiego kierowcy jak Robert. Ponadto podpisali porozumienie Concorde zobowiązujące do startów w sezonach 2010 – 2012.