Włodarczyk, były mistrz świata organizacji IBF w wadze junior ciężkiej, wejdzie do ringu w Łodzi w najbliższą sobotę. Jego rywalem w walce o pas WBC będzie Włoch Giacobbe Fragomeni. 40-letni pięściarz z Mediolanu jest już w Polsce. Ich pojedynek w Atlas Arenie obejrzy 10 tysięcy ludzi. Sosnowski, mistrz Europy w wadze ciężkiej, zmierzy się 29 maja w Gelsenkirchen na Arena auf Schalke z Ukraińcem Witalijem Kliczką. Tam widzów będzie ponad 50 tysięcy.
– Lubię walczyć u siebie, gdy mam świadomość, że obok ringu siedzą najbliżsi. Żona, mama, ojciec. Cieszę się, że ostatnio tak bardzo ociepliły się moje relacje z rodzicami, szczególnie z ojcem, a przecież nie zawsze było nam po drodze – mówi „Diablo” Włodarczyk.
Nie ukrywa też, że lubi przygotowania w Wiśle. Wracają wtedy wspomnienia starych, jeszcze juniorskich czasów, choć tych dyskotek, gdzie bawił się po treningach, już nie ma. Teraz jednak nie w głowie mu przyjemności. Wydoroślał, wie co jest ważne, a co mniej. Ciężko pracował, bo ma świadomość, że jeśli nie zdobędzie tytułu prestiżowej organizacji, to na kolejną okazję przyjdzie mu długo czekać.
Albert Sosnowski nie ma za sobą amatorskiej kariery. Zaczynał od kick boxingu, później szybko podpisał zawodowy kontrakt. Jest mistrzem Europy, a teraz wierzy, że zostanie pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej. Jeszcze nie tak dawno, gdyby ktoś powiedział, że będzie walczył o tytuł WBC z samym Witalijem Kliczką, uznalibyśmy to za bajkę
– O tym, że będę z nim walczył, dowiedziałem się 7 marca, w dniu moich urodzin – mówi Sosnowski, który kilkanaście minut wcześniej skończył kolejny, ciężki trening. – Mój menedżer Krzysztof Zbarski zadzwonił i powiedział, że obóz Kliczki zaakceptował moją kandydaturę i za dwa dni ogłoszą to oficjalnie na swojej stronie internetowej. To był najpiękniejszy urodzinowy prezent – wspomina.