Boga nie ma

Jerzy Pilch się cieszy, bo przewidział na naszych łamach zwycięstwo Niemców. Wraz z nim, jak zdążyłem się zorientować, sporo Polaków.

Publikacja: 05.07.2010 03:03

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Rzeczpospolita

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/07/05/boga-nie-ma/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Astor Piazzolla przewraca się w grobie, Evita płacze po Argentynie, a Argentyna ma problem. To już nie chodzi tylko o porażkę z Niemcami poniesioną w okolicznościach uwłaczających argentyńskiej godności. Chodzi o to, że wraz z piłkarzami przegrał bóg stojący na ich czele.

Kiedy Diego Maradona został trenerem reprezentacji Argentyny, niewielu jego rodakom zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. Panowała raczej powszechna euforia wynikająca z prostego założenia, że skoro Maradona był geniuszem futbolu i został mistrzem świata, to powtórzy sukces jako trener. Tym bardziej że w drużynie ma najlepszego piłkarza świata Leo Messiego i paru innych artystów podziwianych od Patagonii po Kamczatkę.

Ale Argentyna w jeszcze boleśniejszy sposób niż Brazylia przekonała się, że sama obecność gwiazd i liczenie na błysk geniuszu nie wystarcza w takiej grze jak piłka nożna, zwłaszcza na mistrzostwach świata.

[wyimek]Argentyna była grupą kolegów z podwórka, jak Paragon i Perełka, ale bez trenera[/wyimek]

To nie przypadek, że nie ma już w turnieju Fabia Cannavaro, Wayne’a Rooneya, Didiera Drogby, Cristiano Ronaldo, Kaki, Robinho, Messiego, czyli spiżowych bohaterów reklam Nike i lokomotyw Adidasa. To są twarze futbolu, ale oni w pojedynkę meczów nie wygrywają. Musi być zgrany, nieskonfliktowany zespół i mądry trener. Argentyna okazała się grupą kolegów z podwórka, odpowiedników Paragona i Perełki, mających dobrego ojca Don Diego, który piłkarzem był lepszym niż Wacek Stefanek z powieści Adama Bahdaja, całuje każdego przed wyjściem na boisko, mówiąc: grajcie, jak umiecie najlepiej, ale o trenowaniu pojęcia nie ma.

Chłopcy grać potrafią, jednak trafili na lepszych od siebie, z niemieckiej szkółki pełnej trenerów, lekarzy, opiekunów. Nie żonglują piłką tak jak ci z Buenos Aires i Rosario, ale mają wszystko rozpisane, poukładane i wiedzą, jak sobie z takimi żonglerami dać radę. I kiedy okazało się, że Niemcy pierwsi strzelili bramkę, powstał problem, jakiego jeszcze na argentyńskiej ławce i w jej okolicach nie było. Ojciec załamał ręce, a wraz z nim cały naród. Bo to był bóg ojciec, jego ręka była boska (chociaż z Che Guevarą na bicepsie), myśli były boskie, tylko prawdziwy Pan Bóg nic o tym nie wiedział i nie przyszedł mu z pomocą.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/07/05/boga-nie-ma/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Astor Piazzolla przewraca się w grobie, Evita płacze po Argentynie, a Argentyna ma problem. To już nie chodzi tylko o porażkę z Niemcami poniesioną w okolicznościach uwłaczających argentyńskiej godności. Chodzi o to, że wraz z piłkarzami przegrał bóg stojący na ich czele.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji