[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/07/05/boga-nie-ma/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Astor Piazzolla przewraca się w grobie, Evita płacze po Argentynie, a Argentyna ma problem. To już nie chodzi tylko o porażkę z Niemcami poniesioną w okolicznościach uwłaczających argentyńskiej godności. Chodzi o to, że wraz z piłkarzami przegrał bóg stojący na ich czele.
Kiedy Diego Maradona został trenerem reprezentacji Argentyny, niewielu jego rodakom zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. Panowała raczej powszechna euforia wynikająca z prostego założenia, że skoro Maradona był geniuszem futbolu i został mistrzem świata, to powtórzy sukces jako trener. Tym bardziej że w drużynie ma najlepszego piłkarza świata Leo Messiego i paru innych artystów podziwianych od Patagonii po Kamczatkę.
Ale Argentyna w jeszcze boleśniejszy sposób niż Brazylia przekonała się, że sama obecność gwiazd i liczenie na błysk geniuszu nie wystarcza w takiej grze jak piłka nożna, zwłaszcza na mistrzostwach świata.
[wyimek]Argentyna była grupą kolegów z podwórka, jak Paragon i Perełka, ale bez trenera[/wyimek]