Widać tego ślady w dzisiejszych relacjach tenisowych Bohdana Tomaszewskiego, który mimo sędziwego wieku (10 sierpnia skończył 89 lat) wciąż gra na pierwszej rakiecie w telewizji Polsat. – Nie powiem, ile zarobił na grze w tenisa Roger Federer – oświadczył pan Bohdan kilka dni temu, relacjonując finał turnieju w Toronto.
Ta niechęć do mówienia o pieniądzach ma na pewno związek z dyskwalifikacją wielkiego biegacza fińskiego Paavo Nurmiego. Także z karą dla naszego długodystansowca Stanisława Petkiewicza. I z odebraniem medali olimpijskich
Amerykaninowi Jimowi Thorpe'owi. Wszyscy oni dawno temu oskarżeni zostali o przekroczenie przepisów o amatorstwie. Nurmiemu uniemożliwiło to start na igrzyskach w Los Angeles (szczerze powiedziawszy, dzięki temu Janusz Kusociński zdobył złoty medal w biegu na 10 km), Petkiewiczowi złamało karierę i zmusiło do wyjazdu z kraju, a Thorpe'owi jego medale zwrócono dopiero po śmierci. Z dzisiejszego punktu widzenia chodziło o drobiazgi, sumy które wydają się śmieszne, gdy się czyta o horrendalnych zarobkach dzisiejszych sportowców. Media porównują bogactwo Messiego z fortuną Hamiltona, Radwańską z Małyszem. Nikogo już nie krępuje zaglądanie do kieszeni mistrzów. No, może poza panem Bohdanem i jego rówieśnikami pamiętającymi czasy, w których dziennikarze liczyli punkty, metry i sekundy, a nie dolary.
Jako człowiek nieco młodszy uważam, że nie ma w tym nic złego, dopóki wszystkie te jednostki miary występują w sporcie jednocześnie. Źle się dzieje dopiero, gdy pieniądz zaczyna zastępować punkty, metry i sekundy. Przeczytałem niedawno, że nasz najlepszy zespół koszykarski Asseco Prokom będzie grał w międzynarodowej lidze VTB, bo tam można zarobić więcej niż w krajowych rozgrywkach. W porządku, wolna wola. Dlaczego jednak drużyna Asseco Prokom w pewnym momencie będzie mogła włączyć się do rodzimej rywalizacji? Czy dlatego, że ma wpływowych działaczy i zamożnych właścicieli?
Może w przyszłości tego rodzaju praktyki będą na porządku dziennym? Może bogaci będą mogli sobie kupić prawo gry w półfinale czy w finale. Albo od razu nabędą za odpowiednią sumę mistrzowski tytuł. Ja zaś będę to wstydliwie przemilczał w swoich tekstach.