Remis z Ukrainą: krok do przodu

Można powiedzieć, że dobra drużyna nie daje sobie wbić bramki w doliczonym czasie, co zresztą nie jest regułą. Można dodać, że gdyby Polacy wykorzystali jeszcze co najmniej jedną z kilku bardzo dobrych okazji, to nawet stracony gol nie odebrałby im zwycięstwa.

Publikacja: 06.09.2010 03:26

Ale można inaczej, a ja mam zwyczaj szukania dobrych stron, zwłaszcza po czterech meczach bez zwycięstwa i zdobytego gola. To prawda, że obrońcy zaspali w 93. minucie, a dobra drużyna nie powinna takiego błędu popełnić. Ale Polska nie jest jeszcze dobrą drużyną i nie pamiętam, kiedy ostatni raz była. Dopiero nad tym pracujemy, nie jestem pewien, kiedy i czy w ogóle osiągniemy cel. Widać jednak było różnicę w porównaniu z przegraną 0:3 z Kamerunem, po której nie udało się znaleźć żadnych powodów do optymizmu.

Teraz jest ich trochę. Ireneusz Jeleń i Jakub Błaszczykowski są piłkarzami formatu europejskiego i przyjemnie się na ich grę patrzy. Jelenia w meczu z Kamerunem nie było. Teraz to on strzelił bramkę, co nie jest żadnym przypadkiem. Mamy więc kogoś, kto potrafi. Mamy też Błaszczykowskiego, który jest motorem napędowym drugiej linii. Mamy pewnego bramkarza Artura Boruca, możemy liczyć na Rafała Murawskiego, może zyskaliśmy wreszcie dobrego obrońcę w osobie Sebastiana Boenischa. Sławomir Peszko też już grał lepiej, więc stać go na poprawę, a Robert Lewandowski, z doświadczeniami z Bundesligi, powinien się rozwijać zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

Faktem jest, że trochę przysypiałem na trybunach i chyba nie ja jeden. Ale budziłem się po pięknych akcjach

Błaszczykowskiego z Peszką i Jeleniem, jakich w meczu z Kamerunem nie oglądaliśmy.

Wtedy, na początku sierpnia, wielu polskich piłkarzy nie rozpoczęło jeszcze sezonu, stali więc przy szybszych i bardziej dynamicznych przeciwnikach na straconej pozycji. Miesiąc później poziom przygotowania jest już zupełnie inny, bo prawie każdy zawodnik (Boruc jeszcze nie) ma za sobą po kilka meczów ligowych lub pucharowych.

Ja też bym chciał, żeby reprezentacja była naszym dream teamem, ale skoro nie może być, to się cieszę nawet z tego drobnego kroczku do przodu. Patrząc na mnóstwo wolnych miejsc na trybunach stadionu Widzewa, zdałem sobie sprawę, że niewiele osób podziela moją wiarę w reprezentację. Kolega z Łodzi zwrócił mi żartobliwie uwagę, że wielu mieszkańców tego miasta zamiast na stadion wolało pójść w pobliże lotniska, żeby popatrzeć na duże samoloty, jakich na co dzień tam nie ma, a przeniosły się na kilka godzin z remontowanego pasa startowego na Okęciu.

Ale można inaczej, a ja mam zwyczaj szukania dobrych stron, zwłaszcza po czterech meczach bez zwycięstwa i zdobytego gola. To prawda, że obrońcy zaspali w 93. minucie, a dobra drużyna nie powinna takiego błędu popełnić. Ale Polska nie jest jeszcze dobrą drużyną i nie pamiętam, kiedy ostatni raz była. Dopiero nad tym pracujemy, nie jestem pewien, kiedy i czy w ogóle osiągniemy cel. Widać jednak było różnicę w porównaniu z przegraną 0:3 z Kamerunem, po której nie udało się znaleźć żadnych powodów do optymizmu.

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali