Enzo, syn Zinedine Zidane, idzie w ślady ojca

Jeszcze żaden syn naprawdę wielkiego piłkarza nie dorównał ojcu, ale za każdym razem wierzymy w wyjątek. Właśnie przyszła pora na Enzo Zidane’a

Aktualizacja: 26.09.2010 09:46 Publikacja: 26.09.2010 01:01

Enzo, syn Zinedine Zidane, idzie w ślady ojca

Foto: Fotolink

Dostał imię po najpiękniej grającym Urugwajczyku. Jest synem francuskiego mistrza świata i Europy, który strzelał, dryblował i bił rywali głową z niezrównanym wdziękiem. Trenuje w najbardziej utytułowanym klubie świata. Ma dopiero 15 lat, ale już czyta, że Francja i Hiszpania będą ze sobą walczyły, by występował w ich reprezentacji.

Enzo Zidane poza tym, że dobrze się nazywa, rozegrał ostatnio kilka efektownych meczów w drużynie kadetów Realu Madryt, bywa kapitanem zespołu i porusza się po boisku podobnie jak ojciec. To wystarczyło do puszczenia w ruch machiny, która może go uczynić gwiazdą, choć większe jest prawdopodobieństwo, że zwichnie mu karierę.

[srodtytul]Pięć milionów patrzy [/srodtytul]

Enzo był już bohaterem okładki dziennika „AS”, gdzie przedstawiono go jako dziedzica talentu ojca, porównując zdjęcia, na których on i Zinedine przekładają sobie piłkę w biegu w identyczny sposób. „A co, jeśli nowy Zidane nazywa się Zidane?” – pytał „AS”. Filmy z urywkami meczów Enzo – jak strzela bramkę z wolnego Barcelonie, robi ruletkę, najsłynniejszy zwód ojca – obejrzało w YouTube pięć milionów widzów doszukujących się w nim tej samej elegancji i chłodnej miłości do piłki, którą czarował Zinedine. Enzo ma już swoją stronę internetową założoną przez fanów i kilkutysięczną grupę wielbicieli na Facebooku.

Jego nazwisko przyciąga widzów na dziecięce turnieje, mimo że Real zwykle zgłasza go do nich z nazwiskiem matki, jako Enzo Fernandeza, i stara się go izolować od mediów. Ale na meczach Cadetes coraz częściej są kamery, reportaże o Enzo kręcą francuskie stacje M6 i TF1, mówi się, że juniora chciałby podkupić z Realu Olympique Marsylia, dawny klub ojca. Wielbiciele Zidane’ów zachwycają się, że mały gra z numerem 10 jak ojciec w kadrze Francji, na tej samej pozycji i też na boisku ucieka na lewą stronę. Są nawet tacy, którzy mówią, że jest do Zinedine’a podobny jak dwie krople wody. Prawda jest taka, że trzeba się mocno wpatrywać, by dostrzec podobieństwo, a mały gra też czasami z numerem 11 (zresztą jego ojciec akurat w Realu nosił nr 5) i bywa w drużynie rezerwowym.

[srodtytul]Fabryka z Madrytu [/srodtytul]

Tak czy owak, jest skazany na rozgłos. Trener reprezentacji Hiszpanii do lat 16 chciałby go powołać już na październikowe treningi – ta drużyna nie rozgrywa oficjalnych meczów. Trenerzy z francuskiej federacji są spokojniejsi, nie będą wybiegać przed szereg, bo – jak powiedział jeden z nich – gdyby Enzo miał na nazwisko np. Dupont, nikt by teraz o powołaniu dla niego nie dyskutował. A to, że zagra w którejś reprezentacji dziecięcej, niczego nie zmienia. Dopóki nie wystąpi w kadrze seniorów, zawsze może zmienić drużynę.

Tak naprawdę Enzo Alan Zidane Fernandez mógłby wybierać między trzema reprezentacjami. Jego matka Veronique jest hiszpańską Francuzką, ojciec algierskim Francuzem, dziadkowie ze strony matki to Hiszpanie z Almerii, ze strony ojca – Algierczycy, którzy wyemigrowali do Marsylii w latach 60. A imię Enzo było hołdem ojca dla Enzo Francescolego, Urugwajczyka nazywanego Księciem, który grał m.in. pięć lat we Francji, rok w Marsylii, i wtedy się w niego zapatrzył dorastający Zinedine. Dziś Zidane senior razem z Francescolim patronuje telewizyjnemu programowi szukania talentów, czemuś w rodzaju piłkarskiego „Big Brothera”, w którym nagrodą są treningi z klubem Primera Division.

Enzo Zidane gry dla Algierii raczej nie będzie brał pod uwagę. Czuje się Francuzem i Hiszpanem. Urodził się w Bordeaux, od dziewięciu lat mieszka w Hiszpanii i trenuje w Realu. W świetnej szkółce nazywanej La Fabrica, która jednak w przeciwieństwie do barcelońskiej La Masii szkoli piłkarzy dla innych, a nie dla siebie, bo na Santiago Bernabeu wolą zawodników kupować, niż brać wychowanków.

To przede wszystkim ze względu na Enzo rodzina Zidane’ów została w Madrycie, gdy Zinedine w 2006 roku zakończył karierę. Od roku Zidane senior jest ambasadorem klubu i doradcą prezesa Florentino Pereza. Tytuły brzmią dumnie, ale zajmuje się w klubie wszystkim i niczym, jak szczerze przyznał w wywiadzie dla „Gazzetta dello Sport”. Objeżdża też świat jako ambasador swojego wieloletniego sponsora Adidasa i patronuje turniejom oraz szkoleniu młodzieży. Pytań o wybór reprezentacji dla syna unika. – Dla nas jest najważniejsze, żeby skończył szkołę – odpowiada.

[srodtytul]W imię ojców [/srodtytul]

Tonuje nastroje, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby piłkarz takiej klasy jak on, wybierany na najlepszego na świecie, doczekał się równie utalentowanego syna. A może raczej – równie spełnionego, bo niektórzy talent niewątpliwie mieli, tylko ich przygniotły oczekiwania albo rozleniwił rodzinny dobrobyt. Z synów wielkich ojców najdalej zaszedł Jordi Cruyff, reprezentant Holandii na Euro ’96, piłkarz m.in. Barcelony i Manchesteru United, wciąż bawiący się w futbol, ostatnio w maltańskiej Valetta FC. Edinho, syn Pelego, był przeciętnym bramkarzem z nieprzeciętnym talentem do wikłania się w kłopoty z prawem (narkotyki, nielegalne wyścigi). Diego Maradona swojego syna uznał dopiero, gdy go do tego zmusił sąd w Neapolu. Diego junior, owoc romansu Maradony z Włoszką Cristiną Sinagrą, próbował sił i w futbolu zwykłym, i plażowym, teraz jest bez klubu. Thomas Beckenbauer jeszcze przed kontuzją kolana zrozumiał, że wielkim piłkarzem nie będzie, i wybrał karierę finansisty, a Franz wybór popierał. Stefan Beckenbauer zagrał w Bundeslidze w barwach Saarbrücken, a teraz jest trenerem młodzieży w Bayernie. Laurent Platini trenował m.in. w Nancy, ale w porę postawił na naukę. Jest prawnikiem.

Teraz swoją szansę na stworzenie piłkarskiej dynastii wszech czasów mają Zidane’owie, i nawet gdy się nie uda Enzo, to dalej będzie czym karmić nadzieje. Luca Zidane stoi w bramce młodzieżowej drużyny B Realu i reprezentacji Madrytu do lat 12. A pięciolatek Theo Zidane już kopie piłkę w CD Canillas, madryckim klubiku, od dawna współpracującym z Realem. Klub jest mały, ale oczekiwania ogromne. Zinedine Zidane przywozi tam na treningi Theo, z mamą przyjeżdża Ronald, syn Brazylijczyka Ronaldo, a niedawno w drużynie pojawił się nowy bramkarz. Jego dziadek był dobrym bramkarzem, ojciec przeciętnym obrońcą i świetnym trenerem. Nazywa się Jose Mourinho junior.

Dostał imię po najpiękniej grającym Urugwajczyku. Jest synem francuskiego mistrza świata i Europy, który strzelał, dryblował i bił rywali głową z niezrównanym wdziękiem. Trenuje w najbardziej utytułowanym klubie świata. Ma dopiero 15 lat, ale już czyta, że Francja i Hiszpania będą ze sobą walczyły, by występował w ich reprezentacji.

Enzo Zidane poza tym, że dobrze się nazywa, rozegrał ostatnio kilka efektownych meczów w drużynie kadetów Realu Madryt, bywa kapitanem zespołu i porusza się po boisku podobnie jak ojciec. To wystarczyło do puszczenia w ruch machiny, która może go uczynić gwiazdą, choć większe jest prawdopodobieństwo, że zwichnie mu karierę.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay