Bokserski wieczór w Anaheim w Kalifornii miał być popisem Julio Cesara Chaveza juniora, syna legendy meksykańskiego boksu. To z nim miał walczyć Wolak, ale Chavez w ostatniej chwili zrezygnował tłumacząc się chorobą.
Pinzon okazał się niebezpiecznym zmiennikiem swojego bardziej znanego rodaka. W drugiej rundzie trafił polskiego „Wściekłego Byka" lewym sierpowym i ten padł na deski. Na szczęście ma wielkie serce do walki i niespożytą energię, taką jaką miał ten po którym wziął ringowy przydomek, słynny Jake LaMotta.
Polak z amerykańskim z paszportem (od 1991 roku mieszka w New Jersey) wstał równie szybko jak padł i ruszył do ataku. Pinzon słabł z rundy na rundę, wreszcie w siódmym starciu, po prawym sierpowym Wolaka zawisł na jego ramionach. Przed ciężkim nokautem uratował go sędzia zatrzymując pojedynek.
W walce wieczoru znakomity boks pokazał mistrz świata WBC w wadze lekkiej Meksykanin Humberto Soto wygrywając na punkty ze swoim rodakiem Urbano Antillonem. Meksykańska wojna domowa trwała pełne dwanaście rund i nawet przez chwilę żaden z pięściarzy nie zaznał spokoju.
Wcześniej wielką klasę pokazał Filipińczyk Nonito Donaire masakrując w ringu byłego mistrza świata wagi koguciej Władymira Sidorenkę. Ukrainiec był trzykrotnie liczony po błyskawicznych ciosach byłego mistrza wagi muszej i super muszej. Po trzecim liczeniu twarz Sidorenki przypominała krwawą maskę, więc decyzja sędziego mogła być tylko jedna. Przerwał nierówny pojedynek. Teraz wypada poczekać do 19 lutego, tego dnia w Las Vegas Donaire, piąty pięściarz bez podziału na kategorie wagowe zmierzy się ze znakomitym Meksykaninem, Fernando Montielem, posiadaczem dwóch mistrzowskich pasów w wadze koguciej. Ale w pojedynku z „Błyskiem Filipin" wcale nie będzie faworytem.