Oni mówią swoje, my swoje, to mogę zrozumieć. Ale jest mi przykro, gdy słyszę, jak szybko te opinie podchwycono w Polsce. Dlatego w końcowej fazie TdS presja była tak wielka. Przed rokiem przyjeżdżałam jako jedna z faworytek, ale moja porażka nie byłaby sensacją. Teraz nie miałam prawa przegrać, a to przecież jest tylko sport.
[b]Za metą na Alpe Cermis upadła pani na śnieg, tak jak przed rokiem. Ale tym razem nie wyglądała pani na tak bardzo zmęczoną?[/b]
Chciałam się trochę schłodzić, było mi potwornie gorąco, stąd ten upadek. Kontrolowałam bieg od początku do końca, więc nie mogło być mowy o takim zmęczeniu jak wtedy, gdy na górze nie kojarzyłam faktów. To naprawdę duża góra, żeby na nią wbiec, konieczny jest ogromny wysiłek.
[b]Co pani najbardziej zapamięta z tej wymagającej, prestiżowej imprezy?[/b]
To, że byłam zającem, że najczęściej musiałam uciekać, co na długich dystansach nie należy do przyjemności. Każdy przecież wie, że łatwiej jest gonić.
[b]A co chciałaby pani zapomnieć?[/b]