– Cały zabieg przebiegł bardzo dobrze. Założyliśmy wszczepy kostne, które były niezbędne. Udało się też zoperować najbardziej uszkodzoną część łokcia, ale trzeba nim się zająć ponownie w przyszłości. Wszystko trwało długo, dlatego teraz pacjent wróci na oddział intensywnej terapii. Wciąż musimy mieć go pod stałą obserwacją. W szpitalu pozostanie przez co najmniej dwa tygodnie – mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prof. Francesco Lanza, ordynator ortopedii i chirurgii urazowej szpitala Santa Corona.
Do Pietra Ligure przyjechał w piątek delegat medyczny Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Gerard Saillant. Nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące powrotu Polaka do Formuły 1, twierdzi, że jeszcze nie nadeszła pora, by o tym mówić.
„Wrócę przed końcem sezonu, jeszcze silniejszy niż wcześniej” – zapowiada Robert Kubica w opublikowanym w piątek wywiadzie dla „Gazzetta dello Sport”. „Po takich wypadkach nie jest się takim samym człowiekiem, stajesz się lepszy. Po kraksie w Montrealu w 2007 roku jestem mądrzejszy i mocniejszy psychicznie. Przykro mi z powodu tego, co się teraz stało. Nie powinno do tego dojść. Niczego nie pamiętam. Znalazłem się w szpitalu, wszystko wyjaśnił mi mój menedżer Daniele Morelli. Mogę ruszać palcami, czuję je, bark również”.
Pytany, czy nadal będzie brał udział w rajdach, Kubica odpowiada: „Nie wiem, czas pokaże. Rajdy nie są tylko pasją, to ciężki trening przed Formułą 1. Pomagają utrzymać koncentrację. Dzięki temu, że w ubiegłym roku wielokrotnie w nich startowałem, jeżdżę lepiej w wyścigach”.
Na prośbę polskiego kierowcy kardynał Stanisław Dziwisz ofiarował mu relikwie Jana Pawła II – kroplę krwi i skrawek szaty. Kubica uważa, że dzięki szczególnej opiece papieża (jego imię miał także wypisane na kasku w trakcie wspomnianego wyścigu w Montrealu) udało mu się kolejny raz ujść z życiem.