Nie wiadomo, czy pokonalibyście Legię, gdyby sędzia nie był dla pana łaskawy. Po takim ataku jak pański na Manu sędziowie zwykle pokazują czerwoną kartkę.
Krzysztof Kotorowski:
Ja go prawie nie dotknąłem. Mógłby biec dalej, gdyby chciał, ale on wolał się przewrócić. Owszem, lekko go smyrnąłem, ale bez przesady. Zdania są podzielone, ale ja bym sobie czerwonej kartki nie dał.
Kiedy Lech gra z Legią, mamy prawo oczekiwać dobrego meczu. Ale w sobotę się nie doczekaliśmy. Czepiam się, czy pan też tak uważa?
Nie ma co owijać w bawełnę, mecz nie był piękny. Legia mnie w tym wypadku nie obchodzi, ale my mieliśmy nóż na gardle. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać, a w jakim stylu, to nie miało znaczenia. Sami od siebie tego oczekiwaliśmy, wiedzieliśmy, jaka jest presja ze strony kibiców. 36 tysięcy ludzi na meczu to było to, na co Poznań czekał. Byliśmy bardzo zdenerwowani, wiedzieliśmy, po co ci ludzie przyszli, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że Legia to przeciwnik, który nam niczego nie ułatwi. Dlatego mecz nie mógł być piękny.