Szach-mat

Drugi raz w ciągu trzech tygodni Agnieszka Radwańska zagrała mecz marzenie z mistrzynią Roland Garros, Włoszką Francescą Schiavone

Publikacja: 27.04.2011 01:54

Oba pojedynki miały podobny scenariusz. Na początku dominowała Agnieszka, Francesca dopiero w trakcie meczu podkręcała tempo i zwiększała zagrożenie. Widać było, że nie jest w najwyższej formie, ale kiedy na korcie walka rozgorzała na całego, Schiavone rzucała na szalę wszystkie argumenty. To co najważniejsze – u Radwańskiej zresztą też – ma związek z jej filozofią tenisa. Rywalkę po drugiej stronie siatki trzeba wymanewrować, przechytrzyć taktycznie, zmusić do popełnienia błędu, a nie wbić w podłoże za pomocą łomu.

 

Tenis rozumiany był kiedyś jako partia szachów. Aby nastąpił mat, zawodnik musiał najpierw mądrze zaplanować i skutecznie wykonać kilka efektownych posunięć. Ostatnia dekada przyniosła zburzenie tego wizerunku. Nastąpiło drastyczne skrócenie drogi po punkty, jedna po drugiej pojawiały się zawodniczki zafascynowane siłą i szybkością. Niestety, wszystkie z tą samą wadą – brakiem precyzji uderzeń. Gra Radwańskiej i Schiavone to akurat zaprzeczenie bezmyślnej łomotaniny. Nie ma kosmicznych prędkości serwisu, a wymiany wyglądają na bardzo wolne. Oglądamy za to wszystkie możliwe techniki odbicia piłki, widzimy, jak należy wykorzystać każdy metr kwadratowy kortu, dowiadujemy się, że atak może się przeplatać z obroną, a okolice siatki są równie ważne przy zdobywaniu punktu jak linia końcowa.

 

Prawdziwi eksperci, szczególnie dawni mistrzowie, są taką grą Agnieszki Radwańskiej zachwyceni. Doceniają ją też młodsze koleżanki po fachu. „Uwielbiam patrzeć, jak wykorzystuje geometrię kortu i jak mądrze posyła piłkę" – napisała na Twitterze WTA  turecka zawodniczka Ipek Senoglu.

Relacje ze Stuttgartu dostarczyły wielu pretekstów, by  znów zachwycać się grą pań. Wielu moich znajomych w grze Agnieszki wreszcie dostrzegło ogromną poprawę, a na takie mecze jak półfinał Julii Goerges z Samanthą Stosur można patrzeć godzinami. Mnie też niemiecka impreza przywróciła wiarę w tenis spod znaku WTA.

Autor jest komentatorem Eurosportu

Oba pojedynki miały podobny scenariusz. Na początku dominowała Agnieszka, Francesca dopiero w trakcie meczu podkręcała tempo i zwiększała zagrożenie. Widać było, że nie jest w najwyższej formie, ale kiedy na korcie walka rozgorzała na całego, Schiavone rzucała na szalę wszystkie argumenty. To co najważniejsze – u Radwańskiej zresztą też – ma związek z jej filozofią tenisa. Rywalkę po drugiej stronie siatki trzeba wymanewrować, przechytrzyć taktycznie, zmusić do popełnienia błędu, a nie wbić w podłoże za pomocą łomu.

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?