Korespondencja ze Stambułu
Pojedynkami ze Stambułu można by obdzielić kilka wyścigów. Od startu do mety nie brakło niegroźnych stłuczek, fruwających w powietrzu części i pełnego złości wymachiwania rękami pod adresem rywali.
Jedynie pierwsza pozycja była niezagrożona: po dobrym starcie z pole position Vettel szybko uzyskał przewagę i nie powtórzył strategicznego błędu sprzed trzech tygodni. Wybrał najbezpieczniejszą strategię czterech wizyt w boksie na zmianę opon. Wygrał już trzecie – z czterech – GP w tym sezonie.
Wyglądało to tak, jakby mistrz świata jeździł w innej lidze. Nawet piątkowa kraksa i opuszczenie treningu nie przeszkodziły mu w wygraniu kwalifikacji. – Przepraszam chłopaków za nadgodziny przy odbudowie auta – mówił po niedzielnym zwycięstwie. – Nawet mechanicy Marka [Webbera] pomagali przy naprawie. Dziś wynagrodziłem to zespołowi.
Za jego plecami toczyła się efektowna walka o dalsze miejsca. O drugie do końca ścigali się Webber i Fernando Alonso. Wygrał Australijczyk dzięki mniej zniszczonym oponom. Ale i Alonso był zadowolony – to jego pierwszy w tym sezonie finisz w pierwszej trójce.