Do tragedii doszło w poniedziałek o 16.20, na 25 kilometrów przed metą trzeciego etapu z Reggio Emilia do Rapallo, przy prędkości sięgającej 85 km/godz., podczas zjazdu na przełęczy Passo del Bocco.
„Pomimo natychmiastowej reanimacji nie można było nic zrobić. Wouter był nieprzytomny. Miał złamaną podstawę czaszki i uszkodzoną twarz. Po 40 minutach masażu serca musieliśmy przestać” - powiedział doktor Giovanni Tredici. Według służb zabezpieczających trasę, zjeżdżający z olbrzymią szybkością kolarz zawadził lewym pedałem o murek ciągnący się wzdłuż pobocza drogi, wywinął gigantycznego kozła i z impetem upadł na szosę, tracąc przytomność.
Zaraz po tragicznym upadku kolarzem zajęła się służba medyczna wyścigu. Lekarze musieli rozciąć jego kask, by rozpocząć reanimację. Według relacji świadków, zawodnik obficie krwawił. Spieszący z pomocą helikopter miał trudności ze znalezieniem miejsca do lądowania w trudnym górskim terenie. Minęła godzina zanim wreszcie wystartował.
„Takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Moje myśli są teraz z jego rodziną. Ś.P. Wouter Weylandt” - napisał na Twitterze brytyjski kolarz Mark Cavendish, uczestnik wyścigu.
„Zjazd był bardzo techniczny, a asfalt gładki. Nie potrafię ocenić, co wydarzyło się w trakcie wyścigu. Brakuje mi słów" - powiedział klubowy kolega zmarłego sportowca Davide Vigano.