O tym, że Roy Jones junior jest bankrutem, mówi się od dawna. Ten genialny pięściarz ponoć przeinwestował, a ponieważ na biznesie zna się znacznie gorzej niż na boksie, teraz ledwie co wiąże koniec z końcem. A jego sobotni rywal Denis Lebiediew to kiler jakich mało. Z 21 zwycięskich pojedynków 16 zakończył przed czasem.

Przegrał tylko raz, i to niezasłużenie z Niemcem Marco Huckiem, i dlatego jeszcze nie jest mistrzem świata. Ten były komandos od początku zawodowej kariery (2001) walczy w wadze junior ciężkiej, dla Jonesa będzie to debiut w nowej kategorii. Pamiętajmy jednak, że Jones potrafił wygrywać też w wadze ciężkiej. W 2003 roku pobił Amerykanina Johna Ruiza i został mistrzem świata. W 1988 roku na igrzyskach w Seulu Jones bił się w wadze do 71 kg, później zdobywał zawodowe tytuły w kategorii średniej, superśredniej, półciężkiej i ciężkiej. Przy swoim niewiarygodnym talencie mógł wygrywać z każdym, w każdej kategorii wagowej. Tacy jak on rodzą się bowiem raz na sto lat. Ale dziś tamtego Jonesa już nie ma. I jeśli nawet mówi na konferencji prasowej: latam jak motyl i żądle jak pszczoła – przypominając słowa Muhammada Alego, to nijak ma się to do rzeczywistości.

Wystarczy przypomnieć sobie chociażby to, co pokazał w walce z Dannym Greenem dwa lata temu i w pojedynku z Joe Calzaghe przed trzema laty. Po prostu żal było patrzeć. Ale od czasu do czasu Jones udowadnia, że wszystkiego nie zapomniał. W 2009 roku wygrał z byłym mistrzem świata Jeffem Lacy, a kilka miesięcy wcześniej zmusił do poddania w piątej rundzie Omara Sheikę, też byłego mistrza. Teraz się odgraża, że Lebiediew nie będzie stanowił dla niego problemu, ale chyba nie ma świadomości, na kogo się porywa. Rosjanin jest lepszym pięściarzem, niż wszyscy myślą i na co wskazuje bilans jego osiągnięć. Bije mocniej niż czołowi bokserzy wagi ciężkiej, jest szybki i walczy z odwrotnej pozycji. Jones dostanie za walkę w Moskwie pół miliona dolarów. Dla kogoś, kto jest bankrutem, niezła sumka, ale ryzykuje znacznie więcej.

Transmisja walki Roy Jones junior - Denis Lebiediew w sobotę o godz. 17 w Polsacie Sport