Z jednej strony mi szkoda, bo sam tę drużynę budowałem od zera. Doskonale pamiętam lata 1999 i 2000, gdy jeździliśmy lublinem z przyczepą po całej Europie. Nie było pieniędzy na spanie i jedzenie. Było bardzo ciężko. Szybko zrozumiałem, że w takich warunkach nic nie osiągnę jako trener kadry narodowej. Pomyślałem, że szybko trzeba utworzyć grupę zawodową, znaleźć sponsorów, żeby mieć podobne warunki, jakie mają inni na świecie. Od dzieciństwa marzyłem o medalu olimpijskim, bo wychowałem się na sukcesach Szurkowskiego i Szozdy, Wyścigu Pokoju. Jako kolarz tego medalu nie zdobyłem, jeździłem krótko. Po maturze postanowiłem, że skoro nie mogę stanąć na podium jako zawodnik, to zostanę trenerem i wychowam medalistę olimpijskiego. Gdy już zostałem trenerem kadry, chciałem stworzyć optymalne warunki sobie i zawodnikom. Udało się powołać zawodową grupę w 2001 roku. Mówiłem na prezentacji w Nadarzynie, że drużyna powstała po to, by zdobyć medal olimpijski, że to tylko kwestia czasu. Niektórzy pytali mnie po części oficjalnej „Czy ty w to wierzysz?". Podobnie było po igrzyskach 2008, gdy mówiłem, że kolejnym celem na cztery lata między Pekinem i Londynem jest mistrzostwo świata. Wtedy wątpiących było mniej, ale byli. A my zdobyliśmy mistrzostwo świata i mistrzostwo Europy. Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba chcieć. Dlatego – wracając do pytania – szkoda, bo w tę drużynę włożyłem bardzo wiele pracy, a teraz zostaję tak naprawdę sam. Z drugiej strony, gdy na spokojnie o tym myślę – trochę odpoczynku i refleksji mi się przyda. Minie parę miesięcy i znowu będę chciał do tego wrócić. Jak mówi moja żona: „Przecież to twoje życie. Zawsze mówisz to samo, przyjeżdżasz zmęczony po sezonie, a po dwóch, trzech tygodniach idziesz do siebie na górę i kreślisz nowe programy". Pewnie po tym odpoczynku wrócę i z nową siłą coś nowego stworzę.
Ma pan pretensję do Mai?
Nie mam. Maja jest dorosła i wie, co robi. Podjęła taką decyzję w momencie, kiedy ta maszyna do robienia medali funkcjonowała nienagannie. Osiągaliśmy cele, które sobie zakładaliśmy. Miał być medal olimpijski – jest, mistrzostwo świata i Europy – zdobyliśmy, Majka była liderką rankingu światowego. Uważam, że jeśli coś dobrze funkcjonuje, to po co kombinować i szukać dziury w całym. Ale to jej decyzje.
Czy jej treningi w ostatnim okresie odbiegały od przygotowanych przez pana planów?
Nie można tego tak powiedzieć. Realizowała je, tylko miała troszeczkę inną wizję. Może nie samych przygotowań, ale sposobu funkcjonowania drużyny.