W piątek w Alpe d'Huez wygrał Pierre Rolland. Francuz zaatakował wraz Samuelem Sanchezem na blisko 14-kilometrowym podjeździe na metę, doścignął prowadzącego Alberto Contadora, zostawił z tyłu obydwu Hiszpanów i swą wygraną osłodził francuskim kibicom fakt, że koszulkę lidera stracił w piątek jego kolega z grupy Thomas Voeckler.
Liderem został Luksemburczyk Andy Schleck z grupy Leopard, dziewiąty na mecie, a drugi w klasyfikacji jego starszy brat Frank ustępuje mu o 53 sekundy.
Trzykrotny zwycięzca Tour de France Alberto Contador już wieczorem po fatalnym dla siebie czwartkowym etapie z metą na Galibier przyznał, że wyścig jest dla niego przegrany. Nazajutrz próbował ostatniej szansy. Zaatakował przed podjazdem na górską premię, znów na Galibier, podążyli za nim Andy Schleck i inni. Ta próba ucieczki skończyła się na zjeździe.
Ponownie Hiszpan uciekł na podjeździe prowadzącym 21 serpentynami do mety w Alpe d'Huez. Postawił wszystko na jedną kartę, ale i tym razem w końcówce zabrakło mu sił. Musiał się zadowolić trzecim miejscem na etapie i awansem o jedną pozycję w klasyfikacji generalnej. Drugi na mecie Sanchez, mistrz olimpijski z Pekinu, zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej, jeśli tylko dojedzie do mety w Paryżu.
Rolland walczy o wygraną w klasyfikacji młodzieżowej (do 25 lat). Dotychczas był wiernym pomocnikiem Voecklera, holując go na najtrudniejsze wzniesienia. Tym razem pojechał na własny rachunek.