Łukasz Piszczek o Borussi, Smudzie i karze za grzechy

Rozmowa: Łukasz Piszczek o Borussii, Franciszku Smudzie i karze za grzechy

Aktualizacja: 25.07.2011 09:31 Publikacja: 25.07.2011 02:58

Łukasz Piszczek

Łukasz Piszczek

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rz: Bardzo jest pan rozczarowani porażką Borussii Dortmund w meczu o Superpuchar Niemiec?

Łukasz Piszczek:

Chcieliśmy wygrać, ale nie robimy  tragedii z porażki. O styl kibice nie mogą mieć pretensji. Byliśmy lepsi, trzeba było tylko wykorzystać jedną z wielu okazji, a nie czekać na rzuty karne.

Co jest najważniejsze w tym sezonie dla Borussii?

Nie nastawiamy się, że będziemy wielkim faworytem Bundesligi. Kierownictwo chce od nas miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach. W Lidze Mistrzów każdy chciałby nie tylko zagrać, ale nie będziemy nakładać na samych siebie dodatkowej presji. To nie  Bayern, gdzie co sezon wydaje się grube miliony i oczekuje wszystkich trofeów.

Nowi zawodnicy potrzebują dużo czasu, by zrozumieć, o co chodzi w waszej grze?

Już w sobotę pokazali, że szybko się uczą, ale na pewno brak Nuriego Sahina, który był mózgiem naszej drużyny, a odszedł do Realu Madryt, będzie odczuwalny. Nie uważam, by ktokolwiek był w stanie zastąpić go w 100 procentach, dlatego będziemy grać już trochę inaczej.

Został pan wybrany na najlepszego bocznego obrońcę Bundesligi w poprzednim sezonie. Teraz trzeba będzie to potwierdzić.

Wyróżnienia cieszą, ale nie przywiązuję wielkiej wagi do nagród. Nauczyłem się grać na pozycji prawego obrońcy dopiero tutaj, w Niemczech, i robię to raptem trzeci sezon. Wiem, że mam dużo do poprawienia, i mam nadzieję, iż będę grał jeszcze lepiej. Bardzo pomogła mi drużyna, pasował mi styl Borussii. Kolegom, którzy mnie otaczają na boisku, zawdzięczam pewność siebie. Pozwalają mi się włączyć do akcji ofensywnych, bo wiem, że będą mnie asekurować. Na tym polega filozofia trenera Juergena Kloppa i cieszę się, że mogę być jej częścią. W reprezentacji nie wszystko wygląda tak płynnie, bo nie zawsze wiem, czego mogę się spodziewać po kolegach. Z tymi w klubie trenuję codziennie.

Z Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim tworzycie w Bundeslidze modę na Polaków?

Myślę, że dzięki nam trochę się zmieniło spojrzenie na naszą ligę, a to, że Artur Sobiech i Mateusz Klich trafili do Hannoveru i Wolfsburga, nie jest  przypadkiem. Pokazaliśmy, że Polacy włożeni w tryby europejskiej drużyny nie odstają, potrafią grać w piłkę. W Borussii nikogo nam już jednak nie dokupią, kilka razy słyszałem, że trzech wystarczy.

W tym sezonie zadebiutuje pan w Lidze Mistrzów, później będą mistrzostwa Europy. Czeka pan na coś wielkiego?

Przed każdym sezonem zakładam, że będzie wyjątkowy. Rzeczywiście w Lidze Mistrzów zagram pierwszy raz, może nawet trafimy na Manchester United, któremu kibicuję. Na Euro grałem trzy lata temu, ale nie tak, jak chciałem, więc rzeczywiście czekają mnie duże wyzwania. Ale podchodzę do tego spokojnie, potrafię się skoncentrować na najbliższych wydarzeniach.

Patrząc na grę Mario Goetzego, trzeba się pogodzić z tym, że Błaszczykowski będzie rezerwowym?

Trener Klopp zapowiedział już, że w tym sezonie rotacja w składzie będzie dużo większa niż poprzednio, więc o Kubę bym się nie martwił. Każdy piłkarz Borussii wnosi coś innego, Goetze gra inaczej niż kapitan reprezentacji Polski. Wydaje mi się, że o tym, który zagra, decydować będzie nie tylko forma, ale i przeciwnik, z jakim będziemy się mierzyć. Klopp zwraca nam uwagę, że jeśli chcemy wygrywać, musimy się różnić od innych drużyn. Różnica powstaje, gdy odzyskujemy piłkę i staramy się jak najszybciej zaatakować. Wykonawcy taktyki będą się zmieniać.

Jak podoba się panu to, że wkrótce do reprezentacji Polski trafią Eugen Polanski czy Manuel Arboleda? Razem z Sebastianem Boenischem nauczycie Kolumbijczyka języka niemieckiego, żeby się jakoś porozumiewać?

Wszyscy, którzy mają polski paszport, są Polakami. Arboleda, zdaje się, jeszcze nie otrzymał dokumentów, więc nie ma tematu.

Ale wiadomo, że nie chce go drużyna. Co będzie, jeśli wkrótce dostanie powołanie?

Za wyniki odpowiada Franciszek Smuda. On wysyła powołania, ma swój rozum. Będzie wiedział, kto psuje atmosferę, kto nie jest mile widziany w reprezentacji, i wyciągnie z tego wnioski.

Po wyroku w sprawie korupcji w polskiej lidze, kiedy to dobrowolnie poddał się pan karze, czuje się pan jak po spowiedzi?

Dla mnie to już temat zamknięty, trzeba myśleć o przyszłości. Nigdy nie wypierałem się, że popełniłem błąd, poniosłem jego konsekwencje. Ta sprawa obciążała moją psychikę, chociaż wychodząc na boisko, starałem się o tym nie myśleć. Muszę się pogodzić także z tym, iż nie wszyscy chcą mnie w reprezentacji. Uważam jednak, że jestem w stanie coś dać tej drużynie.

W kadrze gracie jak Borussia, ale piłkarze są trochę gorsi...

Wiadomo, że nie wszystko funkcjonuje tak, jak byśmy sobie życzyli. Nie ma co ukrywać, do poprawienia jest bardzo wiele rzeczy.

To znaczy?

Rozmawialiśmy z trenerem i z Francją zagraliśmy już z dwoma defensywnymi pomocnikami, którzy starali się rozgrywać piłkę.

Może te rozmowy nie dały jeszcze pełnego efektu, ale mam nadzieję, że wkrótce dadzą.

Rz: Bardzo jest pan rozczarowani porażką Borussii Dortmund w meczu o Superpuchar Niemiec?

Łukasz Piszczek:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie