Reklama

Wiatr uniemożliwił Kindze Baranowskiej atak na szczyt K2

Noc, którą Kinga Baranowska spędziła na wysokości ok. 8000 m na stoku K2 (8611 m) musiała być dramatyczna

Publikacja: 06.08.2011 19:39

Kinga Baranowska

Kinga Baranowska

Foto: Archiwum Kingi Baranowskiej

„Wieje i jest przeraźliwie zimno" – wysłała wiadomość po dotarciu tam i rozłożeniu namiotu w piątek 5 sierpnia. W Karakorum było już ciemno. Kilka godzin później przekazała sygnał, że wraz z partnerem z USA, Fabrizio Zangrillim, szykują się do ataku na szczyt. Kolejna wiadomość z godziny 4.48 w sobotę brzmiała niepokojąco: „Nie wiem, co dalej. Koszmarnie wieje. Jesteśmy na ramieniu, jak w boksach startowych od paru godzin". Zgodnie ze stosowaną taktyką ataku na szczyt z tego miejsca, Kinga i Fabrizio powinni być co najmniej od paru godzin w drodze do góry. Tymczasem wciąż tkwili w namiocie na gigantycznych polach lodowo-śnieżnych przecinających stok K2 pod spiętrzającą się piramidą szczytową, w miejscu zwanym Ramieniem.

Przeczekiwanie złej pogody na tej wysokości stwarza śmiertelne niebezpieczeństwo. Człowiek może tam przeżyć zaledwie kilka dni. Godziny decydują czy będzie miał siłę na wyjście z obozu i schodzenie. Słynne były tragiczne wydarzenia, jakie rozegrały się w obozie IV na Ramieniu K2 w 1986 r. Załamanie pogody postanowiło przeczekać tam ośmioro himalaistów, większość z nich już w drodze powrotnej ze szczytu. Jeden po drugim umierali. Ocalało dwóch alpinistów z Austrii, których po śmierci swoich partnerów, zmobilizowała do zejścia Dobrosława Miodowicz-Wolf. Polka, schodząc z nimi, zmarła z wyczerpania, przypięta do liny poręczowej na wysokości 7100 m.

Wspinaczka powyżej obozu IV na Ramieniu najtrudniejszego ośmiotysięcznika obarczona jest ogromnym ryzykiem. Na samym szczycie nikt nie zdołał stanąć od trzech lat. Z 18 osób, którym to się udało 1 sierpnia 2008 r., siedem nie przeżyło drogi powrotnej do obozu IV. Między tym obozem a wierzchołkiem zmarło wtedy w różnych okolicznościach 11 wspinaczy: z Południowej Korei, Norwegii, Francji, Irlandii, Serbii, Pakistanu, Nepalu. Większość wypadków wydarzyła się w okolicy oblodzonego zwykle żlebu zwanego Szyjką Butelki (Bottleneck).

W 2009 r. doświadczony himalaista hiszpański Jorge Egocheaga doszedł, jak twierdził 12 m poniżej wierzchołka K2. Dalej bał się iść z powody wiatru, który mógł go zrzucić do przepaści. Nie uznano tego wejścia. Od tego czasu nikomu nie udało się dotrzeć tak wysoko na K2.

Kinga Baranowska i Fabrizio Zangrilli wspinają się bez wspomagania tlenem z butli. Na Ramię K2 dotarli po trwającej ponad miesiąc akcji górskiej, w czasie której rozpięli ponad 3 km lin poręczowych w ścianie, zabezpieczając trasę wspinaczki. Z powodu obfitych opadów przecierali drogę w głębokim śniegu. Warunki panujące na górze, praca, jaką wykonali, musiała wyczerpać ich siły. Z bazy na wysokości 5100 m wyruszyli w kierunku szczytu w poniedziałek 1 sierpnia.  W sobotę, 6 sierpnia, o godz. 16.49 czasu pakistańskiego wysłali wiadomość: „Niestety schodzimy. Wiatr u góry przewracał. Jesteśmy b. zmęczeni. Kinga".

Reklama
Reklama

O godz. 22.26 tamtejszego Kinga Baranowska przysłała sms: „Jestem w bazie".

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama