W meczu Wisły z Jagiellonią Adam Lyczmański nie przyznał białostocczanom rzutu karnego, a następnie uznał bramkę dla gospodarzy po faulu na bramkarzu. Wisła zwyciężyła 3:1. W ostatniej minucie meczu Polonia – Górnik Prejuce Nakoulma przyjął piłkę ręką i dzięki temu strzelił wyrównującą bramkę dla Górnika. Sędzia Wojciech Krztoń ją uznał. Obydwie decyzje wypaczyły wyniki meczów, ktoś pieniądze stracił, ktoś zyskał, sędziowie swoje zarobili. Panowie Lyczmański i Krztoń zainkasowali po 3600 złotych, bo taka jest stawka za mecz w ekstraklasie.To niejedyny skandal.

Obserwatorem sędziego Krztonia z ramienia Kolegium Sędziów był Janusz Hańderek. Jest on przewodniczącym Komisji Rewizyjnej PZPN, więc zachodzi tu konflikt interesów. Dziś szef Kolegium Sędziów Janusz Eksztajn wyznacza Hańderka jako obserwatora konkretnego meczu, a przed zjazdem PZPN Hańderek oceni w sprawozdaniu działalność Eksztajna. Można sobie wyobrazić, jak ta ocena będzie wyglądała. Tak się też dziwnie składa, że Hańderek ocenia sędziów z różnych powodów wyjątkowych. Wiosną stawiał ocenę synowi wiceprezesa PZPN Jana Bednarka – Łukaszowi, który awansował do I ligi. Krztoń to protegowany Alojzego Jarguza, szefa Kolegium Sędziów Okręgu Warmińsko- Mazurskiego.

Można by to wszystko traktować jako plotki środowiska sędziów, w którym jeden drugiego utopiłby w łyżce wody. Tyle że to już nie są plotki. Do ekstraklasy awansują „mierni, ale wierni" i donosiciele, a przeciwników się tępi. Jak ostatnio Rafała Rostkowskiego, najlepszego sędziego asystenta w Polsce, jednego z nielicznych, którego znają w UEFA. Rostkowski złożył doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez przewodniczącego KS Janusza Eksztajna, więc ten w odwecie usunął go z grona sędziów międzynarodowych.

Eksztajn jest jak Aleksander Łukaszenko. Musi przegrać, ale jeszcze trzyma się pazurami. Jeśli PZPN zależy na dobrym wizerunku i uniknięciu skandali w kolejnych meczach, niech zacznie od zmian personalnych w Kolegium Sędziów.