Ekipa rozpocznie rywalizację bez Polaka w składzie, co nie przekreśla szans kierowcy na powrót w trakcie mistrzostw świata.

– Lotus Renault musi przygotować się do przyszłego sezonu i dalsze odwlekanie decyzji nie byłoby właściwe – powiedział Kubica. Szef zespołu Eric Boullier przyznał, że nieobecność Polaka w marcowych zawodach w Melbourne byłaby rozczarowaniem, ale jednocześnie potwierdził, że plan pomocy w powrocie na tor (sprawdziany w symulatorze, testy w samochodach niższych serii i wreszcie jazda dwuletnim autem F1) jest ze strony Lotus Renault cały czas aktualny.

– Jako zespół i rodzina w stu procentach wspieramy Roberta – powiedział Francuz. Kontrakt Polaka z ekipą wygasa co prawda 31 grudnia, ale Boullier ogłosił, że toczą się już rozmowy na temat jego przedłużenia. Na giełdzie wyścigowych plotek pojawiła się jednak pogłoska niekoniecznie wiążąca przyszłość kontuzjowanego zawodnika z jego obecną ekipą.

Renomowany brytyjski tygodnik „Autosport" donosi, że ofertę na testy w dwuletnim samochodzie Formuły 1 złożyło Kubicy Ferrari, poszukujące potencjalnego następcy Felipe Massy. Oczywiście polski kierowca musi po pierwsze wrócić do pełni formy, a po drugie udowodnić, że wypadek i długa przerwa w startach nie wpłyną negatywnie na jego szybkość.

– Robert to bardzo mocny kierowca i wszyscy o tym wiedzą – podkreśla menedżer Kubicy Daniele Morelli na łamach „Italiaracing". – Codziennie widzę jego determinację i silną wolę. Jestem przekonany, że po powrocie będzie taki sam jak przed wypadkiem. Jednak tylko on może podjąć decyzję, kiedy wróci za kierownicę samochodu F1. Ferrari? To fascynująca i prawdopodobna hipoteza, bo mówimy o zespole, w którym każdy kierowca chciałby startować – kończy Morelli.