Kamil Stoch: dojrzałem do sukcesów

Kamil Stoch o uczuciach, zwycięstwach i zaczynającym się w piątek Turnieju Czterech Skoczni

Publikacja: 27.12.2011 23:38

Kamil Stoch ma 24 lata, tej zimy już dwa razy stał na podium PŚ. Jest 7. w klasyfikacji generalnej

Kamil Stoch ma 24 lata, tej zimy już dwa razy stał na podium PŚ. Jest 7. w klasyfikacji generalnej

Foto: Fotorzepa, Michał Grodkowski Michał Grodkowski

Rz: Płacze pan jeszcze czasami po rozczarowaniach na skoczni?

Kamil Stoch: Tej zimy nie płakałem. Była jedna dotkliwa porażka, w Lillehammer nie awansowałem do finałowej serii, ale zareagowałem raczej złością. Popełniłem błąd, którego można było uniknąć. Mamy teraz sezon bez wielkiej imprezy, emocje będą inne, więc nie sądzę, żeby łza poleciała. Ale w poprzednim sezonie się zdarzało. Na przykład po konkursie na dużej skoczni w mistrzostwach świata w Oslo (Stoch upadł przy lądowaniu w drugiej serii i zajął 19. miejsce – piw).

Jest pan pracoholikiem?

Nie, jestem po prostu solidny. Umiem się odciąć od pracy, gdy jestem z rodziną, gdy są święta, urlop. A jeśli już do mnie wtedy skoki wracają, to nie jako obsesja czy jakiś przykry przymus. Wracają jako przyjemność. Nie tylko z sukcesów, punktów, metrów. Wspominam też to wszystko, co skokom towarzyszy.

Dobry skok da się zakodować w głowie? Taki jak ten z finałowej serii w Engelbergu, który dał panu drugie miejsce w ostatnim konkursie przed świętami? Albo ten z poniedziałku w Wiśle, gdy pan leciał po mistrzostwo Polski?

Żadnego skoku skopiować się nie da. Ale dobre odczucia pozostają i  jestem takim kolekcjonerem przeżyć.

Lepiej panu wychodzą skoki na treningach, bez presji, czy w zawodach?

Zmieniam się. Dojrzałem jako sportowiec, i życiowo też. Słabość zamieniłem w swoją najgroźniejszą broń: jeszcze niedawno nie radziłem sobie z trudnymi sytuacjami. A teraz dodatkowo mnie mobilizują. Im trudniej, tym lepiej.

Pięć razy stawał pan na podium Pucharu Świata i właściwie zawsze w niezwykłych okolicznościach: w Zakopanem po upadku Adama Małysza, w Planicy, gdy Małysz kończył karierę, w Klingenthal po pościgu w drugiej serii. Emocje pana napędzają?

Nie, właśnie nie pozwalam, by mną kierowały. Dużo dała mi praca z psychologiem         Kamilem Wódką. Ale też dorosłem do pewnych rzeczy.

Był nawet taki czas, gdy pan sobie psychologa opłacał z własnych oszczędności.

Tak było, czułem, że takiego wsparcia potrzebuję. Od pewnego poziomu wytrenowania sport staje się grą psychologiczną. Wszyscy mamy mięśnie naładowane do oporu, a wygrywa ten, kto lepiej nimi zarządza. To był jeden z tych elementów, które się musiały złożyć w całość, by przyszły sukcesy. Ale równie ważne jest życie prywatne. Tu trzeba mieć wszystko poukładane. Nie myśleć o tym, co mnie czeka w domu, co jeszcze muszę zrobić.

Małżeństwo panu służy.

Bardzo.

Kiedyś mawiano, że żonaci    lądują bliżej. Ale skoki się zmieniły, dziś to sport na tyle bezpieczny, że już nawet nie ma skoczków żegnających się na belce.

Ja się żegnam zawsze przed wyjściem na belkę. Od małego. I to nie wynika ze strachu, tylko jest znakiem wiary. Każdy skok oddaję Panu Bogu. Nie wstydzę się tego.

Święta to wyjątkowy czas?

Mogę zaczerpnąć mocy podwójnie. Czysta głowa, czysta dusza.

A Turniej Czterech Skoczni, z czym się panu kojarzy?

Z długim wyjazdem. Traktuję go jak każde inne zawody. Wiadomo, że jest w wyjątkowym czasie, że jest prestiżowy. Ale dla mnie w tym sezonie najważniejsze są konkursy w Zakopanem.

Wielu skoczków mówi, że to transmisje z turniejów zaprowadziły ich w dzieciństwie na skocznie. Pana nie?

Lubiłem oglądać, ale u mnie w Zębie narty się przypina na co dzień, nie od święta. Żadnych dodatkowych impulsów nie trzeba. A jak już się zjeżdża, to i do skakania ciągnie.

Ale tamten turniej sprzed 11 lat, gdy wybuchła wielka forma Małysza, chyba pan zapamiętał?

Oczywiście, ale już wtedy co nieco wiedziałem o skakaniu, byłem w szkole mistrzostwa sportowego.

Jest pan w tym wieku co Małysz, gdy zaczął seryjnie wygrywać. Nawet liczba zwycięstw w PŚ się zgadza, bo on jechał na tamten turniej, mając trzy. Od porównań pan nie ucieknie.

Nie uciekam. One mi schlebiają. Jestem dumny, że mnie stawiają obok sportowca, który zmienił skoki w Polsce. A może i coś więcej niż skoki.

Nigdy nie był pan w turnieju wyżej niż na 15. miejscu. Trzeba swoje przeżyć, żeby odnosić w nim sukcesy?

Dla mnie właśnie te 15. miejsca były sukcesami. Dziś, bardziej doświadczony, mierzę wyżej. Turniej jest trudny. Skaczemy dzień po dniu, do tego dochodzą przejazdy, nie ma chwili na spokojny trening. Trzeba wszystko przygotować wcześniej, a potem już tylko nie tracić koncentracji.

Jest pan wymieniany wśród pięciu, sześciu kandydatów do zwycięstwa. To pomaga czy przeszkadza?

To jest moje miejsce w skokach. Stać mnie na to, by być w czołówce, także w turnieju. Ale na zwycięstwo się nie napalam, bo to mi może tylko zaszkodzić.

Kwalifikacje w Oberstdorfie  jutro. Pan z kadrą wyrusza do Niemiec, Małysz już odleciał na Rajd Dakar. Życzył czegoś przed wylotem?

Wymieniliśmy się życzeniami świątecznymi. Do sportu nie wracaliśmy. Zresztą życzyć mi niczego nie trzeba.  Znalazłem wszystko, czego potrzebuję.

Rz: Płacze pan jeszcze czasami po rozczarowaniach na skoczni?

Kamil Stoch: Tej zimy nie płakałem. Była jedna dotkliwa porażka, w Lillehammer nie awansowałem do finałowej serii, ale zareagowałem raczej złością. Popełniłem błąd, którego można było uniknąć. Mamy teraz sezon bez wielkiej imprezy, emocje będą inne, więc nie sądzę, żeby łza poleciała. Ale w poprzednim sezonie się zdarzało. Na przykład po konkursie na dużej skoczni w mistrzostwach świata w Oslo (Stoch upadł przy lądowaniu w drugiej serii i zajął 19. miejsce – piw).

Pozostało 88% artykułu
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska