Piłkarze, którzy do tej pory siedzieli w szatni ze spuszczonymi głowami, nagle się ożywili: „Panie trenerze – powiedział któryś z nich. – To nie jest Wimblendon tylko Wembley". „A co to za różnica – odparł Górski. – To trawa, i to trawa". No to chłopaki wyszli i wygrali. To znaczy, zremisowali, ale to był „zwycięski remis". A kilka miesięcy później poszło im jeszcze lepiej.
Wtedy cała Polska stała murem za reprezentacją. Piłkarze grali z białym orłem, bez korony wprawdzie, ale to był nasz orzeł. Nie mówiliśmy, że zaczniemy kibicować reprezentacji, kiedy wróci orzeł z koroną. Nikogo nie interesowało, jak się nazywa prezes PZPN i sekretarz generalny, chociaż to byli urzędnicy z partyjnego klucza. Liczyło się tylko to, jak zawodnicy zagrają. Jeśli nawet toczyły się jakieś zakulisowe rozgrywki, kibica to nie interesowało, a dziennikarze nie robili z igieł wideł.
Dziś, kiedy za niecałe pół roku rozpocznie się w Polsce impreza naszego życia, troska o jej powodzenie przybiera formy trudne do zaakceptowania. Franciszek Smuda już się przyzwyczaił, że zwalnia się go parę razy w miesiącu. Ludzie chcieliby mieć trenera, który mówi jak profesor Jerzy Bralczyk. Ale przecież Smuda został trenerem z woli narodu, jako ten, którego kibice uznali za najbardziej odpowiedniego do tego zadania. Namaścił go Grzegorz Lato, o którym 35 lat temu nigdy bym nie powiedział, że może kiedykolwiek zostać prezesem PZPN. Ale jest, nikt mu nie pomaga, bo PZPN jest wewnętrznie skłócony, strach się tam odezwać, żeby nie zostać nagranym. Komuś zależy, żeby skompromitować Latę jeszcze bardziej, niż się kompromituje z własnej inicjatywy, więc wyemitowano jego orędzie urbi et orbi, które w trosce o wizerunek prezesa i związku, na czele którego stoi, powinno być głęboko schowane.
Zadzwoniło do mnie radio z prośbą o skomentowanie skandalu, jakim jest brak trawy na Stadionie Narodowym. Nie wiedziałem, o co chodzi. Przyjdzie pora, to położą trawę. Już przynajmniej wiadomo, że nam UEFA nie zabierze Euro. Został jeszcze problem autostrad. Szukanie dziury w całym stanowi narodowe hobby.
Ja się cieszę, że powstały nowe stadiony, gołym okiem widać, że dzięki mistrzostwom zmienia się Polska. Martwię się, że reprezentacja nie gra tak, jak ta z czasów Kazimierza Górskiego, ale będę ją wspierał. Bo to jest reprezentacja mojego kraju, a nie PZPN. Co i Państwu w nowym roku proponuję.