Fabio Cannavaro zaćwierkał na Twitterze: „Wracam do futbolu. Będę grał w Zachodnim Bengalu". Kapitan włoskich mistrzów świata z 2006 roku do Indii nie wybiera się sam. Spakowani są już Robbie Fowler, Robert Pires, Juan Pablo Sorin, Hernan Crespo, Jay-Jay Okocha, Maniche i Fernando Morientes. Łączy ich to, że kiedyś dobrze grali w piłkę, ale ostatnio z wielkim sportem nie mieli wiele do czynienia. Zarobią do 600 tysięcy dolarów za sezon, a że nowe rozgrywki trwać będą osiem tygodni, zbytnio się nie przepracują.
„Jestem dumny, że mogę być pierwszym Francuzem, który zagra w Indiach. Zarobię duże pieniądze, a te kilka tygodni to tyle co nic. Nie pojadę tam jednak jako turysta, potraktuję wszystko jak wielką przygodę" – opowiadał Pires w wywiadzie dla „L'Equipe".
Pires w październiku skończył 38 lat, w poprzednim sezonie wystąpił w kilku meczach Aston Villi. Fowler ostatnio dawał rozrywkę kibicom w Australii i Tajlandii. Crespo zakończył karierę w Parmie w 2010 roku. Okocha przestał grać w piłkę w 2008 roku w angielskim Hull. Później wrócił do Nigerii i otworzył własny biznes w Lagos, był także członkiem komitetu technicznego krajowej piłkarskiej federacji. Zatrudniono go, bo przecież kiedyś grał w wielkich klubach.
Indie, z populacją przekraczającą miliard, w rankingu FIFA zajmują 158. miejsce. Nie doczekały się choćby jednej piłkarskiej gwiazdy, są narodem krykieta. Rozgrywki, które planowano ponoć od 18 miesięcy, wzorowane są zresztą na turnieju krykietowym. Wystartują 25 lutego, sześć drużyn zagra każda z każdą mecz i rewanż. Cztery najlepsze awansują do półfinałów. Finał odbędzie się na początku kwietnia.
Ligę organizuje Celebrity Managament Group, które podpisało 30-letnią umowę z Indyjską Federacją Piłkarską. Pierwsza edycja zostanie rozegrana na sześciu stadionach Zachodniego Bengalu, gdzie piłka nożna cieszy się podobno tak dużym zainteresowaniem, że ligowy mecz może przyciągnąć na trybuny nawet 100 tysięcy widzów. Stolica regionu Kalkuta gościła ostatnio mecz Argentyny z Wenezuelą, kibice wiedzieli, kim jest Leo Messi i przyszli specjalnie dla niego. To był sygnał, że potrzeba wielkich nazwisk. Jedynym problemem jest stan stadionów. Dobre ma być boisko, trybuny będą przebudowywane w najbliższych latach.