Piłkarze reprezentacji Sudanu spełniają swoje marzenia

Ta drużyna od polityki nie ucieknie, ale może przynajmniej dobrze grać w piłkę. W sobotę reprezentacja Sudanu zmierzy się w ćwierćfinale Pucharu Narodów Afryki z Zambią

Publikacja: 04.02.2012 00:01

Reprezentacja Sudanu

Reprezentacja Sudanu

Foto: AFP

Wojny domowe i ze wszystkimi sąsiadami zahamowały rozwój sudańskiego futbolu, choć dawno, dawno temu zaczęło się bardzo obiecująco. W 1955 roku drużyna Sudanu w swoim pierwszym meczu wygrała z, jakżeby inaczej, Etiopią aż 5:0. Od tego czasu nosi przydomek „Pustynne Jastrzębie".

Trochę później, w innych czasach afrykańskiej piłki - kiedy jeszcze Nigeria, Kamerun, czy Ghana się nie liczyły - byli poważną siłą na kontynencie. W 1970 roku wygrali nawet Puchar Narodów, w latach 70. wystąpili w turnieju jeszcze dwa razy, ale potem na trzydzieści lat zniknęli z piłkarskiej mapy z powodów różnych - głównie politycznych.

Teraz powracają: po 36 latach strzelili wreszcie w mistrzostwach Afryki bramkę, w dodatku awansowali do ćwierćfinału, w którym zagrają w sobotę z Zambią. I, co ważne, w tym pojedynku nie są bez szans.

Może wreszcie polityka zejdzie na dalszy plan, bo do tej pory to ona głównie decydowała, gdzie i kiedy reprezentacja Sudanu grała. W końcówce lat 70. i 80. w kontekście PNA przy nazwie Sudanu najczęściej widniała krótka adnotacja „wycofał się" albo „nie wziął udziału".

To ciemne czasy dyktatury pułkownika Gaafara al-Nimeiry'ego i aliansów najpierw z ZSRR, potem z zachodem, zakończonych wprowadzeniem szarijatu, co doprowadziło do wybuchu powstania na południu kraju.

Piłka w islamskim kraju nie była najważniejsza, a nawet chyba niezbyt dobrze widziana, zresztą nawet dziś w nieodległej Somalii islamiści grożą mężczyznom, oglądającym mistrzostwa świata.

Drużyna pozbawiona możliwości gry z najlepszymi stopniowo traciła dystans do czołówki. Poza tym pieniądze były raczej przeznaczane na wojsko niż na sport.

Coś się zmieniło w latach 90. i później, gdy Sudan już brał udział w międzynarodowych rozgrywkach. Ale stracone lata nie tak łatwo nadrobić.

- Pracę z kadrą Sudanu zacząłem w 2002 roku i wspomnienia mam bardzo dobre, choć łatwo nie było. Wbrew stereotypom, na podejście do treningów moich zawodników nie mogłem narzekać. Zacząłem od pracy nad ich wydolnością, bo tu były największe zaniedbania - opowiada „Rz" Wojciech Łazarek, który na stanowisku wytrwał ponad dwa lata. - Oczywiście, musiałem szanować ich religię i w ramadanie robiłem im tylko indywidualne treningi, ale nawet tego nie byli w stanie wytrzymać, bo tam jest przecież nieustannie upał, a oni nie mogą pić w ciągu dnia wody - dodaje.

Kłopotów z policją czy politykami nie było, może trochę dzięki opiece ówczesnego wiceministra kultury, który studiował w Krakowie, a trochę dzięki wpływom prezesa federacji Dr. Kamala Shaddada, jednocześnie członka wykonawczego Konfederacji Afrykańskiej (CAF). - Raz tylko, przed ważnym meczem dowiedziałem się, że trzech zawodników nie przyjedzie na zgrupowanie, ale prosili, żebym nie dopytywał, co przeskrobali - wspomina Łazarek.

Problemy były za to z logistyką i nieraz trzeba było szukać prywatnych ośrodków, w których kadra mogłaby się przygotowywać do meczów. Ze względu na niestabilną sytuację reprezentacja za kadencji Łazarka więcej meczów zagrała na wyjeździe niż u siebie.

Futbol, mimo wszystkich kłopotów, to sport numer jeden w tym kraju i gdy sytuacja się uspokoiła (Sudan jest jednym z najszybciej się rozwijających krajów w Afryce), kwestią czasu było, kiedy wróci do czołówki na kontynencie.

Zwłaszcza, że dzięki życzliwości premiera Kataru szejka Hamada skończyły się kłopoty z zakwaterowaniem. Do turnieju w Gwinei Równikowej i Gabonie drużyna prowadzona przez Mohameda „Mazdę" Abdallaha przygotowywała się w ośrodku w Katarze. Wreszcie odrobinę powiało normalnością.

Przed PNA reprezentacja wzięła udział w turnieju towarzyskim w Maroku, zagrała mecze z Ugandą i Kamerunem. I efekty widać od razu. Jeśli tak dalej pójdzie, menedżerowie przypomną sobie, że i w tym kraju, na ulicach Chartumu czy Omdurmanu, mogą się kryć piłkarskie diamenty.

Dotychczas świat futbolu wolał omijać Sudan szerokim łukiem, bo i nie miał powodów, by tu zaglądać. Drużyna trenera Mazdy to jedyny w PNA zespół, którego wszyscy zawodnicy grają w rodzimej lidze.

Oporów przed wyjazdem by nie mieli, walczą tylko o to, żeby ktoś dał im szansę.

- Jednym z moich marzeń od zawsze był wyjazd do Europy bądź gdzie indziej za granicę. Podobnie myślą wszyscy moi koledzy z kadry - mówi na oficjalnej stronie turnieju Mohamed Baszir, strzelec pierwszej bramki dla Sudanu w PNA 2012. Wreszcie on i jego koledzy są trochę bliżej spełnienia marzeń.

Wojny domowe i ze wszystkimi sąsiadami zahamowały rozwój sudańskiego futbolu, choć dawno, dawno temu zaczęło się bardzo obiecująco. W 1955 roku drużyna Sudanu w swoim pierwszym meczu wygrała z, jakżeby inaczej, Etiopią aż 5:0. Od tego czasu nosi przydomek „Pustynne Jastrzębie".

Trochę później, w innych czasach afrykańskiej piłki - kiedy jeszcze Nigeria, Kamerun, czy Ghana się nie liczyły - byli poważną siłą na kontynencie. W 1970 roku wygrali nawet Puchar Narodów, w latach 70. wystąpili w turnieju jeszcze dwa razy, ale potem na trzydzieści lat zniknęli z piłkarskiej mapy z powodów różnych - głównie politycznych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10