Wojny domowe i ze wszystkimi sąsiadami zahamowały rozwój sudańskiego futbolu, choć dawno, dawno temu zaczęło się bardzo obiecująco. W 1955 roku drużyna Sudanu w swoim pierwszym meczu wygrała z, jakżeby inaczej, Etiopią aż 5:0. Od tego czasu nosi przydomek „Pustynne Jastrzębie".
Trochę później, w innych czasach afrykańskiej piłki - kiedy jeszcze Nigeria, Kamerun, czy Ghana się nie liczyły - byli poważną siłą na kontynencie. W 1970 roku wygrali nawet Puchar Narodów, w latach 70. wystąpili w turnieju jeszcze dwa razy, ale potem na trzydzieści lat zniknęli z piłkarskiej mapy z powodów różnych - głównie politycznych.
Teraz powracają: po 36 latach strzelili wreszcie w mistrzostwach Afryki bramkę, w dodatku awansowali do ćwierćfinału, w którym zagrają w sobotę z Zambią. I, co ważne, w tym pojedynku nie są bez szans.
Może wreszcie polityka zejdzie na dalszy plan, bo do tej pory to ona głównie decydowała, gdzie i kiedy reprezentacja Sudanu grała. W końcówce lat 70. i 80. w kontekście PNA przy nazwie Sudanu najczęściej widniała krótka adnotacja „wycofał się" albo „nie wziął udziału".
To ciemne czasy dyktatury pułkownika Gaafara al-Nimeiry'ego i aliansów najpierw z ZSRR, potem z zachodem, zakończonych wprowadzeniem szarijatu, co doprowadziło do wybuchu powstania na południu kraju.