Nie doznał obrażeń. – Jest przytomny, osłabiony, odwodniony, reagował na wszystko, ale nie mógł wiele mówić. Około 14 odebrałam telefon z Arabii Saudyjskiej. Kapitan dowodzący akcją ratowniczą oznajmił, że odnaleziono męża i podał numer łodzi, która pierwsza go zobaczyła – mówiła PAP żona Małgorzata Lisewska.
Kilka godzin później sam Jan Lisewski już opowiadał telefonicznie swej przygodzie, o tym jak spędził na morzu dwie noce, jak niekorzystne wiatry odrzucały go od lądu, jak z latawca zrobił tratwę i odpędzał nożem rekiny.
Wraca do Polski w piątek. Poszukiwania trwały około 40 godzin, od chwili, gdy Lisewski nadał pierwszy komunikat SOS w piątek po południu. Potem z kilkugodzinnymi przerwami powtarzał w sobotę i niedzielę prośbę o pomoc oraz przekazywał za pomocą łączności satelitarnej dane o swym położeniu.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki podał w niedzielę po południu oficjalną informację, że kitesurfer został znaleziony i jest transportowany do szpitala w miejscowości Duba.
Rzecznik dodał, że Polaka szukało 16 jednostek ratunkowych i 2 helikoptery z Arabii Saudyjskiej. Wzdłuż saudyjskiego wybrzeża krążyły patrole zmotoryzowane. Akcję prowadzono także w nocy. W niedzielę do poszukiwań włączyła się egipska jednostka ratownicza.