Droga na skróty

Przemysław Tytoń w rozmowie z "Rz" mówi o tym, że nie pogodził się jeszcze z rolą rezerwowego

Publikacja: 17.05.2012 01:26

Rz: Trener bramkarzy Jacek Kazimierski mówi, że ma pan talent jak Wojciech Szczęsny. To znaczy, że rywalizacja o miejsce w bramce nie jest zakończona?

Przemysław Tytoń:

Mam nadzieję. Przyjechałem na zgrupowanie walczyć o to, by zostać pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski. Bez sensu byłoby się poddać i zadowolić drugim albo trzecim miejscem, bo to oznaczałoby, że nie wejdę na boisko. Chcę sprawić, by Franciszka Smudę bolała głowa przy wyborze piłkarzy na mecz z Grecją.

Szczęsny to gwiazda kadry, wydaje się, że ma niepodważalną pozycję...

Ale kto uczynił go gwiazdą? Media. Prawdziwych bohaterów może wykreować tylko turniej. Nasza drużyna nie składa się z gwiazd, na Euro musimy udowodnić, że jesteśmy zespołem. O dobrym wyniku równie dobrze może zadecydować ktoś teoretycznie z drugiego szeregu.

Kiedy dowiedział się pan, że Szczęsny od pięciu tygodni grał z kontuzją, pomyślał pan, że pojawia się szansa?

Dochodziły do mnie informacje o kłopotach Wojtka, ale cieszyć się z tego byłoby nie w moim stylu. Życzę mu jak najlepiej, kontuzja to najgorsze, co może przytrafić się piłkarzowi. Jeśli mamy rywalizować o miejsce w pierwszym składzie, to na boisku podczas treningów.

Smuda powołał najlepszych bramkarzy, czy panu także brakuje Artura Boruca?

Na razie brakuje mi połowy drużyny, bo dopiero zbieramy się w hotelu. Myślę, że gdyby na zgrupowaniu zabrakło któregoś z trójki powołanych bramkarzy, ludzie także pytaliby – dlaczego. Walczyłem, by znaleźć się w kadrze i cieszę się, że mi się udało.

Wszyscy jesteście niedoświadczeni. Pan zagrał w pięciu meczach reprezentacji, Szczęsny – w dziewięciu...

Trzeba kiedyś zacząć. Poza tym nikt nie będzie patrzył w statystyki. Gramy w mocnych klubach, w silnych ligach. Ważniejsza jest aktualna dyspozycja, a nie doświadczenie.

Jak pan sobie radzi z presją?

Presja znika, gdy jadę na mecz. Widzę ludzi, którzy idą na stadion, śpiewają, są kolorowo ubrani. To daje pozytywny dreszczyk i działa na mnie budująco. Myślę sobie, że mam przyjemną pracę, wchodzę do szatni, przebieram się, a gdy wychodzę na boisko, skupiam się już tylko na grze. Mam też swoje małe rytuały. Nigdy przed meczem nie obetnę paznokci, choćby popękały, bolały i paliły, zajmuję się nimi dopiero po spotkaniu.

Pana droga do kadry na Euro biegła trochę na skróty.

Wyjechałem z Polski, gdy miałem 19 lat, w ekstraklasie zagrałem może 20 meczów, do tego w drużynie, która nie była na czołówkach gazet – Górniku Łęczna. Lubelszczyzna wiedziała, że istnieje taki zawodnik jak Tytoń, ale cała Polska to już raczej nie, bo nie grałem w Legii czy Lechu. Wybrałem inną drogę, dostałem ofertę z Holandii i zaryzykowałem. Jakby nie wyszło – spadałbym przynajmniej z wysokiego konia. Wiedziałem, że jadę do Rody, by stać się lepszym piłkarzem. Wszystko temu podporządkowałem. Inni myślą „jakoś to będzie", a później godzą się z rolą rezerwowego.

Znał pan angielski?

Komunikatywnie. Ale i tak mi się nie przydał. Natychmiast zacząłem się uczyć niderlandzkiego, którym mówię już biegle. Oczywiście zdarzają mi się błędy, ale nie zginę.

Najpierw kontuzja głowy, później barku, następnie ławka rezerwowych. Wierzył pan, że ten sezon skończy się tak pomyślnie?

Był taki moment, kiedy nie grałem i myślałem już, że Euro ucieka mi sprzed nosa. Zmusiłem się, by nie myśleć o reprezentacji, tylko o klubie. Zrozumiałem, że najpierw muszę poukładać swoje sprawy w PSV, a wtedy przypomni sobie o mnie Smuda. Szansę dał mi jeszcze trener Fred Rutten, zanim go zwolniono. Jego następca Phillip Cocu wziął mnie na rozmowę i powiedział, że jestem jego podstawowym bramkarzem. Myślę, że to pomogło całej drużynie, bo wcześniej nikt nie wiedział, kto jest najlepszy.

Trzecie miejsce w lidze holenderskiej was satysfakcjonuje?

To minimum. Z takim składem powinniśmy walczyć o mistrzostwo do ostatniej kolejki, ale zgubiliśmy za dużo punktów ze słabymi rywalami. W Holandii, po latach triumfów takich drużyn jak AZ albo Twente, wszystko wróciło na swoje miejsce. Tylko kolejność pierwszej trójki powinna być inna. My na szczycie, Ajax drugi, a Feyenoord trzeci.

Liga wychodzi z finansowej zapaści?

Feyenoord dalej ma problemy, wicemistrzostwo niczego nie rozwiązało.

Nasza drużyna nie składa się z gwiazd. By zwyciężać, musimy być zespołem

Nie sądzę, żeby rozgrywki w Holandii równały do najsilniejszych. Kiedy przychodzi z ofertą Barcelona albo Bayern, nie ma siły, by kogoś zatrzymać w zespole.

Ta liga nastawiona jest na promocję, nikt nie będzie blokował młodemu zawodnikowi transferu do naprawdę silnego zespołu. Jednocześnie – do PSV przychodzą w nowym sezonie trener Dick Advocaat i Marc van Bommel. Przecież nie będą pracować za pieniądze na frytki.

Podobno gra pan dlatego, że jest tańszy od Andreasa Isakssona?

To jakaś bzdura, bo przecież nawet jak nie grał, to musieli mu płacić do końca umowy. O tym, że nie zostanie przedłużona, wiadomo było od roku. Nie zaglądałem mu w kontrakt, nie wiem, czy zarabiał dużo więcej od mnie. Chcę tylko udowodnić, że klub dobrze zainwestował, sprowadzając mnie.

Zapomniał pan już o kontuzji głowy? Co pamięta pan z tamtego meczu, gdy po zderzeniu z przeciwnikiem stracił pan przytomność?

Ucinam rozmowy na ten temat, nie chcę, by kojarzono mnie z tamtym meczem. Bardzo szybko doszedłem do siebie, nie mam teraz żadnych problemów.

Myślał pan, żeby grać w takim kasku jak Petr Cech?

Nawet przez myśl mi to nie przeszło.

—rozmawiał w Lienzu Michał Kołodziejczyk

Rz: Trener bramkarzy Jacek Kazimierski mówi, że ma pan talent jak Wojciech Szczęsny. To znaczy, że rywalizacja o miejsce w bramce nie jest zakończona?

Przemysław Tytoń:

Pozostało 97% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?