Królestwo dwóch kółek

Wczoraj Bradley Wiggins jako pierwszy Brytyjczyk wygrał Tour de France, teraz będzie walczył o kolejny olimpijski medal. Tym razem na szosie

Publikacja: 23.07.2012 01:40

Królestwo dwóch kółek

Foto: AFP

– Nie potrafię przekazać, jak się dziś czuję. To spełnienie moich marzeń – cieszył się Wiggins po triumfie w sobotniej jeździe na czas z Bonneval do Chartres. Niedzielny etap przyjaźni z metą na Polach Elizejskich tradycyjnie niczego już nie zmienił. Wygrał go mistrz świata Mark Cavendish, też Brytyjczyk, też z grupy Sky.

32-letni Wiggins czekał na tę chwilę od dziecka. Każdego dnia o celu przypominały mu wiszące w pokoju plakaty Hiszpana Miguela Induraina, pięciokrotnego zwycięzcy TdF (1991–1995) i Belga Johana Museuuwa, mistrza świata (1996) nazywanego „Łowcą klasyków". Gdy koledzy marzyli o zdobyciu piłkarskiego pucharu Anglii, on chciał choć jeden dzień przejechać w żółtej koszulce lidera. Przejechał dwa tygodnie.

– Przez ostatnie 10 km sobotniego etapu myślałem o rzeczach, które spowodowały, że stałem się silniejszy. O ojcu, który zostawił moją mamę, kiedy byłem dzieckiem. O dziadku, który pomagał mnie wychować, a zmarł dwa lata temu, gdy jechałem w  Tourze – opowiadał Wiggins.

Urodził się w Gandawie, ale dzieciństwo spędził w Londynie. Kolarstwo torowe zaczął trenować w wieku 12 lat. Na igrzyskach w Sydney zdobył brąz, z Aten przywiózł medale każdego koloru, w Pekinie wywalczył dwa złota. I zdecydował, że pora na nowe wyzwania. Z toru wyjechał na szosę.

Już w debiucie w TdF (2009) zajął czwarte miejsce, rok później był dopiero 23., a w kolejnym starcie złamał obojczyk. Ale szybko się pozbierał  i swój duży potencjał potwierdził, kończąc Vuelta a Espana na trzeciej pozycji. Został też wicemistrzem świata w jeździe indywidualnej na czas.

Wiggins to jeden z tych, którzy sprawili, że Brytyjczycy polubili kolarstwo. Bilety na wyścigi olimpijskie rozeszły się na pniu. Ale jak tu nie poddać się tej atmosferze, skoro Chris Hoy sięga po medale garściami, Victoria Pendleton jest mistrzynią olimpijską i świata na torze, a Nicole Cooke wygrywa na szosie. Wszystko wskazuje, że brytyjska dominacja szybko się nie skończy.

19. etap, Bonneval – Chartres (53,5 km)

1. B. Wiggins (W. Brytania, Sky) 1:04.13; 2. C. Froome (W. Brytania, Sky) strata 1.16; 3. L. L. Sanchez (Hiszpania, Rabobank) 1.50; ...88. S. Szmyd (Polska, Liquigas) 7.12.

20. etap, Rambouillet – Paryż (120 km)

1. M. Cavendish (W. Brytania, Sky) 3:08.07; 2. P. Sagan (Słowacja, Liquigas) tsc.; 3. M. Goss (Australia, Orica GreenEdge) tsc.; ... 112.  Szmyd strata 25 s.

Klasyfikacja końcowa

1. Wiggins 87:34.47; 2. Froome 3.21; 3. V. Nibali (Włochy, Liquigas) 6.19 ... 71. Szmyd 2:16.15.

– Nie potrafię przekazać, jak się dziś czuję. To spełnienie moich marzeń – cieszył się Wiggins po triumfie w sobotniej jeździe na czas z Bonneval do Chartres. Niedzielny etap przyjaźni z metą na Polach Elizejskich tradycyjnie niczego już nie zmienił. Wygrał go mistrz świata Mark Cavendish, też Brytyjczyk, też z grupy Sky.

32-letni Wiggins czekał na tę chwilę od dziecka. Każdego dnia o celu przypominały mu wiszące w pokoju plakaty Hiszpana Miguela Induraina, pięciokrotnego zwycięzcy TdF (1991–1995) i Belga Johana Museuuwa, mistrza świata (1996) nazywanego „Łowcą klasyków". Gdy koledzy marzyli o zdobyciu piłkarskiego pucharu Anglii, on chciał choć jeden dzień przejechać w żółtej koszulce lidera. Przejechał dwa tygodnie.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium