MKOl ogłosił Londyn 2012 igrzyskami bez igły. Jej użycie będzie dozwolone tylko za specjalnym pozwoleniem, o które trzeba występować za każdym razem. Zastrzyk bez zgody będzie oznaczał dyskwalifikację: to sposób na walkę z dopingiem własną krwią, podrasowaną w wirówkach i wstrzykiwaną przed startem. Trudno takie autotransfuzje wykryć inaczej, niż znajdując zużyte igły lub zakrwawione strzykawki i worki po krwi.
Do walki podczas igrzysk zmobilizowano sztab 150 naukowców i dano im do pomocy 850 współpracowników. Oraz wyposażono w nową broń: najnowocześniejszy test na hormon wzrostu (HGH), który niedawno dostał atest. Syntetyczny HGH to obok EPO (zwłaszcza przyjmowanego w mikrodawkach, najlepiej w nocy, żeby ślady zniknęły z organizmu do 6 rano, bo w nocy nie można pobierać próbek) i testosteronu (też w małych dawkach, głównie w kremach wcieranych w skórę) jedna z głównych dopingowych plag, bo szybko znika z organizmu i trudno go odróżnić od hormonu produkowanego naturalnie. Nowy test ponoć lepiej z tym sobie radzi.
Do tego aż sześć olimpijskich sportów – kolarstwo, pływanie, lekkoatletyka, wioślarstwo, pięciobój nowoczesny, triathlon – ma wyłapywać oszustów w systemie tzw. biologicznych paszportów. Taki paszport to po prostu profil krwi sportowca, skompilowany po serii testów. A wykryte odchylenie od normy jest uznawane za przewinienie, nawet jeśli test nie wykazał obecności żadnej zakazanej substancji.
Próbki z Londynu zostaną, tak jak te z Aten i Pekinu, zamrożone i Komisja Medyczna MKOl będzie mogła je wybiórczo badać jeszcze przez następne osiem lat, gdy pojawią się nowe metody. Po igrzyskach w Pekinie z zamrażarki wyciągnięto sześć dopingowych przypadków, między innymi kolarzy Stefana Schumachera i Davide,a Rebellina oraz mistrza olimpijskiego w biegu na 1500 m Rashida Ramziego. Niedawno MKOl przebadał też ponownie niektóre próbki z Aten i jak mówi szef Komisji Medycznej Arne Ljunqvist, znalazł kilka przypadków dopingu, wkrótce je ujawni. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie też trzeba odbierać medale. Na pewno trzeba uaktualnić statystyki. Na razie dopingowych wpadek z Aten jest 26, a z Pekinu 14.
Takie mrożenie i osiem lat niepewności to jedyny sposób, by nie przegrywać wyścigu zbrojeń. Bo oszuści zawsze są o krok przed pościgiem. Od kiedy zniesiono patenty na EPO, jest na rynku ponad 150 rodzajów erytropoetyny, a testy na razie wykrywają tylko 80. Np. test na wersję EPO nazwaną CERA MKOl dostał dopiero po igrzyskach w Pekinie. I właśnie dzięki niemu w zamrożonych próbkach wyłapał wspomniane wyżej oszustwa. Na badanie próbek pobranych w Londynie ma czas do 2020 roku.
Piekielny krąg
Tak naprawdę rozsądnemu sportowcowi zamiast tych wszystkich szczegółów o testach, strzykawkach i mrożeniu wystarczyłoby przeczytanie wspomnień Davida Millara, tego, którego kiedyś francuska policja skuła kajdankami i wyprowadziła z restauracji niedaleko Biarritz (tam miał dom) jako dopingowego oszusta, a BOA skazał na dożywotnie wykluczenie z igrzysk.