Janusz Pindera z Newark
Lata lecą, a po Adamku tego nie widać. Fizycznie wygląda lepiej niż wtedy, gdy zaczynał karierę w wadze ciężkiej. – Nawet nie myślę wracać do niższej kategorii. Ważąc 100–101 kg, czuję się komfortowo. Kiedy tylko chcę, mogę wypić butelkę wody, zjeść to, na co mam ochotę. Czasy, kiedy walczyłem w półciężkiej, wspominam niechętnie. To była wieczna głodówka, torturowanie organizmu – powtarza teraz przy każdej okazji.
Na treningach z Rogerem Bloodworthem Adamek prezentuje się bardzo solidnie. Nie brakuje mu siły, szybkość też robi wrażenie, choć zawsze znajdą się tacy, którym najbardziej podobał się Adamek z walki z Chrisem Arreolą, dwa lata temu. Wtedy przygotowywał się w Houston pod okiem Ronnie Shieldsa. Ale rozmowy o zmianie trenera polski pięściarz ucina szybko. – Z Rogerem czuje się najlepiej, taki trener jak on, na tym etapie kariery jest dla mnie najlepszy – mówi zdecydowanie.
Ostatnie treningi w Jersey City przed sobotnim pojedynkiem z Travisem Walkerem są krótkie, ale intensywne. Szybkie serie ciosów bitych w różnych płaszczyznach, podwójne, potrójne lewe proste, uderzenia na korpus. Gdy kończy, pot kapie z „Górala" dużymi kroplami.