Ledwie dziesięć miesięcy temu żegnał się z reprezentacją Gruzji. Przed pięcioma miesiącami – z karierą we włoskiej Serie A. Zapowiadał wtedy, że zaczyna mecz swojego życia: o wolność i demokrację w Gruzji. Wczoraj stanął na podium razem z całą drużyną nowego premiera Bidziny Iwaniszwilego.
Był razem z Iwaniszwilim liderem listy wyborczej zwycięskiej partii Gruzińskie Marzenie. Teraz będzie wicepremierem oraz ministrem rozwoju regionalnego i infrastruktury.
Piłkarzy, którzy zostali parlamentarzystami, można by wyliczać długo. Bywali też ministrami, ale zwykle sportu. A ledwie 34-letni Kachaber Kaładze będzie rządził jednym z najważniejszych resortów. Ale Kacha to od dawna znaczy sukces: na boisku, w biznesie, a teraz w polityce.
Rodzinna tragedia
Pięć razy wygrywał plebiscyt na najlepszego piłkarza Gruzji. Był kapitanem reprezentacji. Żaden piłkarz z tego kraju nie kosztował tyle co on – Milan zapłacił za niego w 2001 aż 16 mln euro. Żaden nie dorównał mu sukcesami na boisku. A życie po karierze Kacha też urządził sobie, że tylko zazdrościć. Jego biznesowe imperium rozciąga się od Włoch, przez Ukrainę i Gruzję, po Kazachstan. Mediolańska restauracja Giannino ma gwiazdkę Michelin. Holding Kala Capital inwestuje w nieruchomości i energię.
Kaładze grał zawsze dla najlepszych. Z Milanem zdobył wszystko: mistrzostwo i puchar Włoch, dwa razy Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy, klubowe mistrzostwo świata. A wcześniej, w Dynamo Tbilisi i Dynamo Kijów, był mistrzem kraju osiem razy z rzędu, pięciokrotnie w Gruzji i trzykrotnie na Ukrainie.