Zapowiadał książkę podczas igrzysk w Londynie, gdy był komentatorem BBC. Nazwał ją klasycznie: „This is Me: The Autobiography", ale klasyczną wyliczanką wyrzeczeń i sukcesów ta biografia nie jest. We fragmentach ujawnionych kilka dni temu w australijskiej prasie pływak przedstawia to, co krył nawet przed najbliższą rodziną: długie lata choroby, którą niekiedy leczył alkoholem albo planował przerwać samobójstwem.
– Piłem, bo to był jedyny sposób, by zasnąć. To nie zdarzało się każdego wieczora, ale wiele razy, zwłaszcza w latach 2002–2004, kiedy trenowałem do igrzysk w Atenach. Zawsze samotnie, zawsze w aurze możliwej kompromitacji" – pisał.
Wedle Thorpe'a depresja występuje dość często wśród wielkich sportowców i, jak w jego przypadku, bywa groźna. „W najczarniejszych okresach ciągnęła się przez miesiąc i prowadziła mnie do planów samobójczych. Widziałem w myślach określone miejsca i sposoby odejścia, ale zawsze się zatrzymywałem. Mógłbym się zabić? Teraz sądzę, że nie, ale były dni, że cały drżałem" – to kolejny fragment książki.
Rodzice nie wiedzieli o problemach dziecka, którego podobizny były na australijskich billboardach, twarz pojawiała się na setkach okładek.
W dzieciństwie chciał być idealnym synem, jeśli więc miał, jak to określał, „skazy charakterologiczne", to o nich nie mówił. – Wiem, że ta choroba nie może być wymówką dla słabych wyników. Zresztą byłem w stanie osiągać rekordy w okresach najgorszych załamań. Może to również wyjaśnia mój opór przed dyskutowaniem z kimkolwiek o prywatności – twierdzi pływak. – To nie była także reakcja na światowe życie, czerwone dywany i przemówienia, nie mogę także narzekać na napastowanie przez media, choć to rzeczywiście nie pomagało. Depresja to było jakieś straszne ciemne miejsce, w którym się niekiedy kryłem – pisał.