Boniek, nowy władca polskiej piłki

Nowy prezes PZPN dla „Rz": Przeprowadzam się z Rzymu do Warszawy. Podejmę kilka niepopularnych decyzji. Boję się, co znajdę w dokumentach PZPN.

Publikacja: 27.10.2012 01:44

Boniek, nowy władca polskiej piłki

Foto: AFP

Był ostatnim polskim piłkarzem światowej sławy, gwiazdą Juventusu Turyn i liderem reprezentacji Polski, gdy zdobywała medal mundialu w 1982 roku. Jest od lat mieszkańcem Rzymu, przyjacielem szefa europejskiego futbolu Michela Platiniego. Przez najbliższe cztery lata będzie rządził PZPN. Ma dać nową twarz związkowi, który jest symbolem zacofania, prywaty i kojarzy się z absurdami jak z filmów Barei.

Zaczynam od poniedziałku - mówi "Rz" prezes PZPN

Już sam wybór Bońka, od lat krytykującego związkowych działaczy, dającego im odczuć swą wyższość, był niespodzianką. A jeszcze większą to, że już w drugiej turze dostał bezwzględną większość głosów. Zebrał ich 61 ze 118.

Uważany za faworyta Edward Potok, szef łódzkiego związku piłki nożnej i kandydat grupy działaczy, którzy rządzili PZPN w ostatnich latach, miał tylko 27. A Roman Kosecki, też były świetny piłkarz, dziś poseł Platformy Obywatelskiej i drugi obok Bońka kandydat uważany za reformatora, dostał w drugiej rundzie ledwie 15 głosów.

Jak wynika z informacji „Rz", duże znaczenie dla wyników wyborów miał też zwrot właśnie w PO. Jej najważniejsi działacze uznali, że sojusz przyjmowanego niechętnie przez media i kibiców Potoka z Koseckim, a do takiego porozumienia próbowali doprowadzić posłowie z komisji sportu Andrzej Biernat i Ireneusz Raś, zaszkodzi Platformie w sondażach.

W siłę urosła wtedy grupa wspierająca Bońka, którego zwolennikiem od początku był m.in. Grzegorz Schetyna. Kosecki też miał już w końcu dość sojuszy z przymusu i tuż przed głosowaniem ogłosił, że nie ma żadnej umowy z Potokiem. Ale wielu delegatów już wcześniej doszło do wniosku, że Boniek jest lepszą gwarancją zmian.

I kandydat, który cztery lata temu poniósł klęskę w wyborach – przegrał nie tylko z Grzegorzem Latą, dostał dwa razy mniej głosów niż wieloletni sekretarz generalny Zdzisław Kręcina, kolejny symbol pezetpeenowskiego folkloru – teraz okazał się najlepszym z pięciu walczących o władzę. Oprócz niego, Potoka i Koseckiego w piątkowych wyborach wystartowali jeszcze Kręcina i Stefan Antkowiak, szef związku wielkopolskiego.

– To jest już inny Boniek niż kiedyś. Zszedł z piedestału. Rozmawiał z ludźmi, w kampanii przejechał tysiące kilometrów, odwiedził miasteczka, o których nie wiedział wcześniej, że istnieją. Nie pouczał – opowiadał Michał Listkiewicz, były prezes PZPN, u którego Boniek był kiedyś wiceprezesem.

– Trudno mi teraz mówić, wzruszyłem się – powiedział zwycięzca tuż po głosowaniu. Kluczowy okazał się sojusz Bońka z Kazimierzem Greniem, szefem futbolu na Podkarpaciu, który cztery lata temu zorganizował zwycięską kampanię wyborczą Lacie, a niedługo potem zerwał z nim.

Lato poszedł do PZPN po wysoką pensję, Boniek zapowiedział, że funkcję będzie pełnił społecznie. Chce być prezesem ponad podziałami. Jedną z pierwszych decyzji po wyborach było wyciągnięcie ręki na zgodę do Koseckiego i zaproponowanie mu funkcji wiceprezesa. Propozycja została przyjęta.

Był ostatnim polskim piłkarzem światowej sławy, gwiazdą Juventusu Turyn i liderem reprezentacji Polski, gdy zdobywała medal mundialu w 1982 roku. Jest od lat mieszkańcem Rzymu, przyjacielem szefa europejskiego futbolu Michela Platiniego. Przez najbliższe cztery lata będzie rządził PZPN. Ma dać nową twarz związkowi, który jest symbolem zacofania, prywaty i kojarzy się z absurdami jak z filmów Barei.

Zaczynam od poniedziałku - mówi "Rz" prezes PZPN

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji