Budowa siedziby to był sztandarowy projekt Grzegorza Laty. Ustępujący prezes miał swoje argumenty: PZPN to jedna z ostatnich federacji bez własnej siedziby, musi płacić za wynajem biur, za magazynowanie sprzętu. Pytanie tylko, czy za pójście na swoje trzeba płacić aż 60 mln złotych i czy nowa siedziba nie powinna być tylko częścią większego centrum treningowo-szkoleniowego.

Związek zdecydował się na sam biurowiec. Potężny, żeby móc też zarabiać na wynajmie. Zbigniew Boniek od dawna powtarzał, że to zły pomysł. A teraz dostał go w spadku po poprzedniku. Teren w Wilanowie jest już gotowy do budowy. Firma Warbud czeka na przelewy i sygnał do rozpoczęcia prac. Działka, projekt, pozwolenia i inne prace przygotowawcze kosztowały kilkanaście mln złotych. Na działkę poszły pieniądze, które związek dostał z funduszu UEFA, nazywanego Hattrick: w pierwszej transzy milion franków szwajcarskich, w drugiej 2 mln euro (w międzyczasie UEFA zmieniła walutę rozliczeń). Poprzednie władze PZPN przekonywały, że pieniędzy z tego funduszu nie można wydać na inny cel, ale to nie do końca prawda. – UEFA wymaga, żeby przeznaczyć je na majątek trwały. Ale oczywiście to nie musi być siedziba. Chodzi o inwestycję infrastrukturalną w jakikolwiek sposób wspierającą rozwój piłki – mówi „Rz" Mirosław Malinowski, który w poprzednim zarządzie PZPN odpowiadał m.in. za pozyskiwanie na budowę. środków z Hattricka. W trzeciej edycji programu do wzięcia jest 2,5 mln euro. Pytanie, czy jeszcze na siedzibę, czy już na inny cel.
W rozmowie z „Rz" Boniek niczego nie przesądza. – To będzie decyzja zarządu – deklaruje. Poprosił wiceprezesa Marka Koźmińskiego o przeanalizowanie dokumentów: jakie są kary umowne za wycofanie się z budowy, ile PZPN płaci dziś za wynajem biur przy ul. Bitwy Warszawskiej, ile za magazyny. Koźmiński nie chciał rozmawiać o tym z „Rz", wnioski przedstawi najpierw zarządowi. Mirosław Malinowski, który został wybrany również do nowych władz, mówi „Rz": – Każdą umowę da się rozwiązać i każdą budowę przerwać. Ale są też argumenty, żeby ją dokończyć – mówi „Rz".
Przerwanie budowy miałoby sens tylko wówczas, gdyby Boniek zdołał wygrać dwie ważne bitwy: dostać od UEFA zgodę na przeznaczenie dotacji na inny cel i wynegocjować z Ministerstwem Sportu dobre stawki za wynajem biur na Stadionie Narodowym. Albo inaczej – w ogóle je negocjować, bo do tej pory rozmowy w tej sprawie były raczej robieniem sobie przez obie strony na złość.