W latach 90. grali już w tym królestwie inni zawodnicy z reprezentacyjną przeszłością, Anglicy Tony Cottee i David Rocastle, ale żaden z nich nie był tak utalentowany jak Guiza. Chłopak o cygańskich korzeniach miał w Hiszpanii opinię najbardziej obiecującego piłkarza. Ale też jednego z bardziej krnąbrnych.
Kiedy był mały, chował się podczas rozgrzewki za drzewami, by nie zmęczyć się bieganiem. Lubił łatwe życie i dobrą zabawę. Gdy rozwiódł się z żoną, spędzał czas w nocnych klubach. Poznał modelkę i aktorkę Nurię Bermudez, która została później jego agentką i w 2007 roku urodziła mu syna. – Od kiedy są razem, Dani znowu przykłada się do treningów i nie wygląda, jakby spał pod mostem – cieszył się trener Getafe Bernd Schuster. Prezydent klubu mówił o nim, że to najlepszy egzekutor ligi po Ronaldo (tym brazylijskim). W sezonie 2007/2008 strzelił 27 goli, jest ostatnim zdobywcą trofeum Pichichi pochodzącym z Hiszpanii, pierwszym w barwach Mallorki.
Pojechał na Euro 2008, był zmiennikiem Fernando Torresa, ale strzelił bramki Grecji w fazie grupowej i Rosji w półfinale. Po turnieju przeszedł z selekcjonerem reprezentacji Luisem Aragonesem do Fenerbahce Stambuł. Mallorca dostała za niego 14 mln euro. Jednak sielanka długo nie trwała. Znów zaczęły się kłopoty rodzinne. Matka piłkarza groziła jego partnerce przed telewizyjnymi kamerami, że poderżnie jej gardło, bo jest złodziejką i oszustką. Bermudez na przykładną żonę się nie nadawała, zasłynęła kiedyś wyznaniem, że chciałaby się przespać z Davidem Beckhamem, chwaliła się, że zna wszystkich zawodników Realu Madryt. Daniemu zarzucała, że nie zajmuje się synem i ze Stambułu uciekła.
Guiza w Turcji już tak skuteczny nie był, przez trzy sezony zdobył 34 gole we wszystkich rozgrywkach. Rok temu wrócił do ojczyzny, do Getafe. Podpisał trzyletni kontrakt, ale w tym sezonie nie wystąpił w żadnym meczu. Został wypożyczony na rok do Johor FC, drużyny nazywanej malezyjskim Manchesterem City. Nowy właściciel ambicje ma wielkie i nie żałuje pieniędzy. Sułtan Tunku Ismail Ibrahim marzy o mistrzostwie, dlatego sprowadził najlepszych piłkarzy w kraju, oferując im zarobki od 10 do 15 tys. euro miesięcznie. Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – okno transferowe w Malezji zamyka się 13 grudnia. Sezon startuje w styczniu.
– Chcę im pomóc. Chcę, by dominowali nie tylko w swoim kraju, ale w całej Azji – zapowiada 32-letni Guiza. Miał oferty z innych europejskich klubów, w Hiszpanii interesowały się nim Saragossa i Malaga, ale wybrał podróż w nieznane. – Szczerze mówiąc, nie wiem za wiele o malezyjskiej piłce, ale oglądałem kilka ligowych meczów w internecie i byłem pod wrażeniem. Jestem szczęśliwy, to będzie dla mnie wspaniałe doświadczenie – tłumaczył.