Muszę zdobyć miliony złotych

Szymon Kołecki, nowy prezes PZPC, o kampanii wyborczej, podziałach w środowisku i planowanych zmianach.

Publikacja: 03.12.2012 00:23

Muszę zdobyć miliony złotych

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Rz: Średnia wieku delegatów na zjazd nie wróżyła panu niczego dobrego. Wydawało się, że wygra dotychczasowy prezes Zygmunt Wasiela...

Szymon Kołecki: Nie da się zbudować sukcesu, opierając się tylko na jednej generacji. Popierali mnie młodzi, ale zanim zdecydowałem się na kandydowanie, zrobiłem analizę całego środowiska, na kogo mogę liczyć i kogo mogę pozyskać.

Jak się udało przeciągnąć na swoją stronę większość delegatów?

Jestem dumny z tego, że w czasie kampanii nie obiecałem nikomu żadnego stanowiska, żadnych korzyści dla czyjegoś klubu. Przez cały czas spotykałem się z ludźmi, przedstawiałem swój program. Udało mi się dotrzeć chyba do każdego człowieka w środowisku podnoszenia ciężarów.

Kiedy pojawił się pomysł kandydowania? W 2011 roku, kiedy zrezygnował pan z zasiadania w zarządzie?

Pomysł pojawił się dużo wcześniej. Już w 2008 roku, po igrzyskach w Pekinie, niektórzy ludzie pytali mnie, czy nie wystartowałbym w 2009 roku w wyborach. Odmówiłem, bo chciałem jeszcze walczyć o medal w Londynie. Wtedy postawiliśmy na Marka Szafrańca, ale niestety, przegrał tamte wybory. Powiedziałem sobie, że jeśli przez cztery lata nie pojawi się nikt, kto będzie mógł wystartować, zrobię to ja.

Jeśli nie ma podziału generacyjnego, to jak dzieliły się głosy w sobotnich wyborach?

Podziały przebiegały województwami, choć nie chciałbym tutaj operować konkretami. Po prostu te wojewódzkie związki, które do tej pory były najsilniejsze, wolały starego prezesa, z którym się dobrze rozumiały.

Jakie cele stawia pan sobie w najbliższej kadencji, jakie decyzje trzeba podjąć w pierwszej kolejności?

Z decyzjami muszę poczekać do czwartku, kiedy ukonstytuuje się zarząd PZPC. Jest kilka ważnych spraw, ale najpilniejsze są dwie: odpowiednie przygotowanie się do przyszłorocznych mistrzostw świata na Torwarze i otwarcie konkursów na trenerów kadr narodowych.

Na zjeździe dużo się mówiło o pieniądzach i pozyskiwaniu sponsorów...

Nie można się opierać tylko na ministerialnych dotacjach. Związek i kluby muszą szukać sponsorów, a żeby to było skuteczne, to trzeba poprawić wizerunek dyscypliny, dać korzyści ludziom, którzy mają pieniądze. Podoba mi się to, co udało się zrobić w Budowlanych Nowy Tomyśl. Tam lokalne media ustawiają się w kolejce, a za zainteresowaniem dziennikarzy idzie zainteresowanie sponsorów.

Marcin Dołęga jako przewodniczący komisji skrutacyjnej to wskazówka, na kogo pan postawi jako prezes?

Marcin ma swój cel, którym są igrzyska w Rio de Janeiro i nie chcę go od tego odciągać do pracy w związku. Wytypowałem go do komisji, bo on ma już doświadczenie w takiej pracy, a ja mam do niego bezgraniczne zaufanie. Dodatkowo to jest człowiek bardzo stanowczy i wiedziałem, że dobrze poprowadzi prace tej komisji.

Już w październiku mistrzostwa świata w Warszawie.

Dlatego nie można stracić nawet dnia. Najważniejsze jest zorganizowanie finansów, bo jak się ma miliony, to wszystko jest proste. Muszę jak najszybciej spotkać się z przedstawicielami Centralnego Ośrodka Sportu. Przed Bożym Narodzeniem musi też ruszyć strona internetowa promująca imprezę. Ale na najważniejsze decyzje zgodę musi wyrazić zarząd.

Rz: Średnia wieku delegatów na zjazd nie wróżyła panu niczego dobrego. Wydawało się, że wygra dotychczasowy prezes Zygmunt Wasiela...

Szymon Kołecki: Nie da się zbudować sukcesu, opierając się tylko na jednej generacji. Popierali mnie młodzi, ale zanim zdecydowałem się na kandydowanie, zrobiłem analizę całego środowiska, na kogo mogę liczyć i kogo mogę pozyskać.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?