Freddie Roach, trener 33-letniego Filipińczyka, pytany, czy będzie piąty pojedynek z Marquezem, jeśli Pacquiao przegra w sobotę w Las Vegas, odpowiada zdecydowanie, że nie. – Cztery walki wystarczą. Manny go znokautuje i zakończymy tę historię. Innego zdania jest legendarny meksykański trener Nacho Beristain. – Teraz nie będzie już żadnych wątpliwości, Marquez jest lepszym bokserem i to udowodni. A wtedy oni będą chcieli jeszcze jednego pojedynku, najlepiej w Manili.
Nie można tego wykluczyć, bo 39-letni Meksykanin jest znakomicie przygotowany do tego starcia. Angel „Memo" Hernandez dobrze wykonał swoją pracę. Jej efekty było widać już podczas ostatniej walki, w listopadzie minionego roku. Roach mówi o Hernandezie, znanym wcześniej pod nazwiskiem Heredia, że to szczur i gnojek. „Memo" dbał o przygotowanie fizyczne gwiazd amerykańskiej lekkiej atletyki, Marion Jones, Justina Gatlina i Tima Montgomery'ego skazanych za doping. A Hernandez (Heredia) uniknął ich losu, bo zdecydował się ponoć na współpracę z FBI.
Ale Kolumbijczyk Alex Ariza, od lat związany z Pacquiao, nie wytacza tak ciężkich dział jak Roach. – Angel jest fachowcem, to on zmienił fizycznie Marqueza – twierdzi Ariza, któremu jeszcze nie tak dawno zarzucano niedozwolone wspomaganie „Pacmana".
Marquez dopingowe insynuacje odpiera krótko. – Gdyby ci, którzy zadają teraz takie pytania, byli ze mną podczas przygotowań, nie mieliby żadnych wątpliwości. Wstawałem o czwartej rano, trenowałem wysoko w górach codziennie po osiem godzin przez cztery miesiące. Dlatego teraz czuję się, jakbym miał 25 lat.
Kiedy walczy Pacquiao, na Filipinach nawet złodzieje nie kradną