Ja bym tę grupę jednak ograniczył do tych, którzy przebywali na boisku i brali udział w przygotowaniach. Waldemar Fornalik wybrał zawodników, jego zdaniem, najlepszych. Tak samo robili jego poprzednicy - Franciszek Smuda i Leo Beenhakker. Wszyscy przegrali.
Czy dlatego, że się nie znali? Nie można postawić tego rodzaju zarzutu trenerom, którzy zęby zjedli na piłce. Przegrali, ponieważ w czasach, w których pracowali w Polsce nie było piłkarzy na tyle dobrych, aby mogli odnosić sukcesy międzynarodowe. Pod tym względem sytuacja Fornalika jest taka sama. Nie przekonują mnie teorie, zgodnie z którymi wpływ na ustalanie składu kadry mają Zbigniew Boniek i co ambitniejsi dziennikarze, pragnący odgrywać role większe od tych, jakie wyznacza im status komentatorów.
Każdy z nas, dziennikarzy, ma swoje wizje składu kadry, piszemy i mówimy o nich publicznie a trenerzy te opinie znają. Nie muszą brać ich pod uwagę, chociaż mogą. Zawsze uważałem, że Marcin Wasilewski jest obrońcą słabym, większe wrażenie od umiejętności robią jego tatuaże. Ale to jest podobno dobry duch drużyny, charyzmatyczny przywódca, więc nawet reżyser Marcin Koszałka zrobił go bohaterem swojego filmu dokumentalnego.
Przed Euro sami zawodnicy prosili trenera Smudę o włączenie Wasilewskiego do kadry. Dawniej dobry duch drużyny był jednocześnie dobrym piłkarzem. Jak Adam Musiał, w roku 1974. I kiedy wypił o jedno piwo za dużo, koledzy wstawili się za nim u Kazimierza Górskiego, który pogroził, że odeśle go z mundialu do domu. A w podziękowaniu Musiał gryzł na meczach ziemię. Wasilewski, jako najstarszy zawodnik, opoka defensywy i rzekomy przywódca powinien dawać przykład i grą, i postawą, zwłaszcza wtedy, kiedy drużynie się nie wiedzie.
Ale jak ma to zrobić, skoro to właśnie on przyłożył się w znacznym stopniu do strat dwóch bramek w ciągu ośmiu minut. I jak ma się zachować grający obok niego Kamil Glik, którego Fornalik powołuje, podając argument, że Glik ma stałe miejsce w Torino. Sława Glika wyprzedziła jego rzeczywiste umiejętności a bramka strzelona Anglikom dała mniej wyrobionym kibicom i dziennikarzom przekonanie, że oto mamy nowego Władysława Żmudę. Nie mamy. Glik nie jest nowym Żmudą i wątpię żeby był. Tak samo, jak Wasilewski nie jest Jerzym Gorgoniem. Waldemar Fornalik jeździ po Polsce i Europie, szuka, w każdym meczu reprezentacja wybiega w innym składzie a moje pretensje do trenera nie dotyczą braku jego kompetencji, tylko wyobraźni. Pewnie, że spośród zawodników, znajdujących się w kadrze para Wasilewski - Glik wydawała się najlepszą. Ale decydując się na nią, można się było spodziewać wyjątkowego chaosu i błędów. Było jeszcze gorzej. Tym bardziej, że analitycy gry Ukrainy (Hubert Małowiejski?) chyba jej nie docenili.