Emocje związane z walką o wygraną na torze Sakhir skończyły się po zaledwie kilku okrążeniach. Vettel z pierwszego zakrętu wyjechał jako trzeci, ale błyskawicznie uporał się z Fernando Alonso i ruszającym z pole position Nico Rosbergiem. Jak przystało na urzędującego mistrza świata, zrobił świetny użytek z doskonale przygotowanego samochodu i pewnie odniósł 28. zwycięstwo w karierze, umacniając się na prowadzeniu w klasyfikacji. – Nie spodziewałem się, że dziś będę aż tak dominował – powiedział na mecie.
Zadanie z pewnością ułatwiły mu problemy w Ferrari. Alonso mógł być godnym rywalem dla Vettela, ale po zaledwie siedmiu okrążeniach zaliczył nieplanowaną wizytę na pasie serwisowym. W jego samochodzie popsuł się ułatwiający wyprzedzanie system DRS – tylne skrzydło przez cały czas pozostawało w pozycji otwartej, przez co Hiszpan miał kłopoty z utrzymaniem się na torze w zakrętach, gdzie potrzebny jest docisk.
Alonso w ciągu dwóch okrążeń dwa razy odwiedził mechaników, którym w końcu udało się zamknąć skrzydło. Kierowca Ferrari spadł na 19. miejsce, a odrabiania strat nie ułatwiał mu fakt, że nie mógł przez resztę wyścigu korzystać z DRS. W tej sytuacji ósme miejsce można uznać za sukces. – W czterech pierwszych wyścigach dwa razy mieliśmy pecha, ale szczęście rywali nie będzie trwało wiecznie – powiedział były mistrz świata, który po GP Bahrajnu stracił trzecią lokatę w mistrzostwach na rzecz piątego na mecie Hamiltona.
Po sobotnich kwalifikacjach kierowcy Lotusa nie byli w najlepszych humorach: Kimi Raikkonen ruszał z ósmego, a Romain Grosjean z jedenastego pola. Francuz przypomniał jednak, że rok temu po równie słabej czasówce obaj stanęli na podium i te słowa okazały się prorocze. Podobnie jak w sezonie 2012, za Vettelem finiszował Raikkonen. Wicelider klasyfikacji dwukrotnie zmieniał opony – raz mniej niż większość rywali – i nadrobił aż sześć pozycji w porównaniu z pozycją startową. – Wczoraj mogliśmy zdobyć lepsze pole startowe, ale i tak nie mógłbym powalczyć o zwycięstwo – stwierdził Fin, który po czterech pierwszych wyścigach traci 10 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Vettela.
Po wyprawach na wschodnią półkulę kierowców czeka teraz dłuższa przerwa, którą zespoły poświęcą przede wszystkim na szukanie kolejnych ułamków sekund. Najbardziej wyrównaną formę prezentują Red Bulle, Ferrari i Lotusy, ale początek europejskiej części sezonu, za trzy tygodnie w Barcelonie, może przynieść zmiany w układzie sił.