Plotki krążyły od dawna i coraz intensywniej, mimo ofert z Chelsea, Manchesteru United i Realu trudno było sobie Roberta Lewandowskiego wyobrazić w innej drużynie niż Bayern, ale wczoraj po finale menedżer napastnika Borussii Cezary Kucharski prosił, by dać mu jeszcze trochę czasu, bo przed meczem na Wembley nie było czasu na rozmowy o transferze. Niedługo później, pod koniec konferencji prasowej, przed szereg wyszedł trener Jupp Heynckes.

Mówił o tym, że odchodzi z Bayernu – jeszcze nie jest pewne, czy na emeryturę czy do pracy w innym kraju – zostawiając swojemu następcy Pepowi Guardioli „perfekcyjnie zgraną drużynę, która zostanie jeszcze wzmocniona ofensywnymi piłkarzami". – Wiadomo, że Mario Goetzego już pozyskaliśmy. A Lewandowski też nie każe na siebie długo czekać – powiedział Heynckes, zanim siedzący obok niego oficer prasowy Bayernu zdążył zareagować.

Lewandowski odchodzi do Bayernu Monachium. "To będzie transferowy rekord wszech czasów"

Słowa Heynckesa wskazują, że Polak przejdzie do Monachium już tego lata i że Bayern wkrótce zacznie negocjacje z Borussią. Lewandowski ma jeszcze rok kontraktu w Dortmundzie, nie chciał przedłużyć umowy, dostał od władz klubu słowną obietnicę, że będzie mógł odejść tego lata, jeśli pojawi się dobra oferta. Potem Borussia się z tej obietnicy wycofała, albo była to gra na podbicie stawki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że klub z Dortmundu puści Polaka za nie mniej niż 30 mln euro. Menedżerowie Roberta, Cezary Kucharski i jego szwajcarski wspólnik Maik Barthel, zaproszenie na uroczysty bankiet po finale Ligi Mistrzów dostali już od Bayernu.