Do przerwania Giro zmusiła go choroba. Na drodze do Touru zatrzymują go problemy z lewym kolanem, uniemożliwiające normalny trening. Szef grupy Sky Dave Brailsford powiedział w rozmowie z "Guardianem", że przez kontuzję Wiggins może nie zdążyć wywalczyć miejsca w drużynie na TdF.
Choć najlepszy kolarz 2012 roku ma we Francji bronić tytułu, już podczas Giro okazało się, że nie będzie liderem grupy, tylko pomocnikiem Chrisa Froome, który rok temu był jego szerpą w Tourze. Trudno było mu się pogodzić z nowym podziałem ról w zespole, wspomniał nawet, że spróbuje jednak powalczyć o zwycięstwo, jeśli poczuje się w TdF mocniejszy niż Froome. Dlatego pojawiają się spekulacje, że kontuzja może być dla grupy Sky ulgą, a nie ciężarem: uwolni ją od problemów przywództwa podczas najważniejszego wyścigu w roku.
Wiggins narzekał na ból lewego kolana już podczas Giro - na ból prawego też, po upadku podczas etapu z metą w Pescarze. Brytyjczyk nie został zgłoszony do zaczynającego się w niedzielę Dauphine Libere, wyścigu który wygrywał w ostatnich dwóch latach.
Jego rządy w kolarstwie trwały kilkanaście miesięcy, od wiosny 2011 do ubiegłorocznych igrzysk w Londynie. W tym czasie zdobył olimpijskie złoto, wygrał Tour, był na podium Vuelta a Espana - trzeci - i mistrzostw świata - drugi w czasówce - wygrał też wyścig Paryż-Nicea i Tour de Romandie. Ta seria sukcesów dała mu sławę, tytuł szlachecki, miliony funtów, ale też przyniosła tyle dodatkowych obowiązków, że się pod nimi ugiął. Sam to przyznał w jednym z wywiadów, nie potrafił sobie na czas przeorganizować życia, by pogodzić zarabianie i promowanie się z przygotowaniami do obecnego sezonu. W żadnym tegorocznym wyścigu nie był dominatorem sprzed roku. Plan B zakłada, że po wyleczeniu kolana Wiggins skupi się na przygotowaniach do Vuelty i jesiennych mistrzostw świata. Zapowiadał już wcześniej, że potraktuje je poważnie.