Ponad jedna trzecia sezonu już za nami i wszystko wskazuje na to, że po raz czwarty z rzędu będzie można przerobić dawne piłkarskie powiedzenie Gary'ego Linekera. Formuła 1 to sport, w którym 22 facetów jeździ w kółko kolorowymi samochodami, a mistrzem zostaje Sebastian Vettel.
Z pierwszych siedmiu wyścigów sezonu 2013 Niemiec wygrał trzy – w tym po raz pierwszy w Kanadzie, gdzie rządzący od trzech lat w F1 zespół Red Bulla nie triumfował jak dotąd ani razu. Trzykrotny mistrz świata spokojnie buduje przewagę w klasyfikacji i wykorzystuje to, że rywale jeżdżą w kratkę. Inauguracja sezonu w Australii padła łupem Kimiego Raikkonena, w Chinach i Hiszpanii triumfował Fernando Alonso, a na ulicach Monako najszybszy był Nico Rosberg.
Vettel regularnie dojeżdża do mety na wysokich pozycjach – w tym sezonie ani razu nie zajął miejsca gorszego niż czwarte. W Kanadzie nie zdublował tylko czterech kierowców, wpadł na metę z zapasem 15 sekund nad Alonso i po takim występie można się zastanawiać, czy ktokolwiek jest w stanie stanąć mu na drodze do czwartego z rzędu tytułu. Ktokolwiek poza nim samym – w Montrealu otarł się prawym tylnym kołem o ścianę, a w końcówce zawodów przestrzelił pierwszy zakręt, ratując się ucieczką przez trawnik. Rywale pewnie mieli nadzieję na spełnienie porzekadła „do trzech razy sztuka", ale Niemiec nie dał im już tej satysfakcji i po uspokajających komunikatach radiowych od zespołu wziął się w garść i dowiózł do mety 29. zwycięstwo w karierze.
Tymczasem Raikkonen i zespół Lotus po mocnym początku sezonu złapali czkawkę – dziesiąta pozycja w Monako i dziewiąta w Montrealu pozwoliły Finowi wyrównać należący do Michaela Schumachera rekord 24 wyścigów z rzędu zakończonych ze zdobyczą punktową, ale marne ochłapy w postaci jednego czy dwóch oczek to za mało, aby marzyć o zagrożeniu Vettelowi. Po GP Kanady Raikkonen spadł na trzecie miejsce w mistrzostwach, a wyrównanie osiągnięcia „Schumiego" obchodzi go oczywiście tyle, co zeszłoroczny śnieg. – Nie interesują mnie rekordy, chcę zdobywać punkty – powiedział Fin.
Z kolei nowy wicelider mistrzostw, Fernando Alonso, od długiego czasu zmaga się z tym samym problemem. Samochód Ferrari w sobotnie popołudnia, w czasie walki o pozycje startowe, dostaje zadyszki. Nadrabianie strat w wyścigach nie zawsze jest łatwe, choć w Montrealu Hiszpan wspiął się z szóstego miejsca na drugie.