Pięściarze wejdą do ringu w Moskwie około godz. 20 polskiego czasu. Walka nie ma zdecydowanego faworyta, choć pas organizacji WBO w wadze junior ciężkiej należy do Włodarczyka i to on ma znacznie większe doświadczenie na zawodowych ringach. Ale Czakijew nie musi mieć kompleksów. Na razie wygrywa walkę za walką, większość przed czasem, wciąż jest niepokonany. Pięć lat temu w Pekinie zdobył złoty medal igrzysk w wadze ciężkiej (91 kg), a rok wcześniej w Chicago był wicemistrzem świata.
Zaczynał wprawdzie od karate, ale szybko rozpoczął treningi bokserskie. Jest leworęczny, walczy z odwrotnej pozycji, bije jednak bardzo mocno z obu rąk. Potrafi znokautować ciosem na korpus, ale z równym powodzeniem może skończyć walkę uderzeniem w głowę. Sam nigdy nie przegrał przez nokaut.
To nie prezent
Czakijew wyraża się o Włodarczyku z szacunkiem, docenia jego umiejętności. Ale jest pewny siebie. – Walka będzie okrutna i bezkompromisowa. Nie będę czekał na jego atak. To ja będę agresorem – mówił dziennikarzom. I widząc, jak patrzy spod krzaczastych czarnych brwi, można uwierzyć, że nie blefuje.
Jego trener Artur Grigorjan, były mistrz świata kategorii lekkiej, też wierzy w wygraną Rachima, ale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie na jego zawodnika czyhać będą w ringu.
Artur to stary znajomy Dariusza Michalczewskiego z czasów, gdy obaj walczyli w barwach niemieckiej grupy Universum Klausa Petera Kohla. A trenerskiego fachu uczył się później pod okiem Fritza Sdunka. Grigorjan podobnie jak Czakijew jest mańkutem, więc wie, jak trzeba walczyć z takimi jak „Diablo" i czego się wystrzegać.